Odwiedziło się było sławny FAT White Coffee Bar. Był szybki przelew z Coffee&Sons – czekoladka z cytruskami.
Kawa ze szprychówką
A potem Signor Piotrek zaproponował nowinkę. Puszkowaną kawę nitro.
Za napitkiem kryje się palarnia Czarna Fala. W składzie prócz azotu i kawy kryje się sok jabłkowy , karob i chinina. Może nie pieni się jak stoucik ale smak petarda. Kawowość , słodycz owoców , goryczka kory. Znakomita równowaga smaków i potężne uderzenie kofeiny. Czysta dobroć!
Coffee „flavored” with nitrogen. They will appear in the offers of premises along with the blooming of forget-me-nots. It disappears in late fall. It is a bit like well-poured Guinness. I started the nitro cold brew season with Nicaragua* in Kawałek Café. I have no idea where I will finish.
Noc z soboty na niedzielę była intensywna. Tańce do upadłego, kwiaty , ogień Belenosa , mantyczący Druidzi. Ale raz w roku tylko takie czary, na powitanie letniej połowy roku. Więc w Święto Beltaine* radość do upadłego. Dzisiaj dopiero przyszedł czas na zregenerowanie nadwątlonych sił.
Kawa i domowej roboty pączuś** doskonale restaurują organizm. Panaceum to chyba lepsze niż nalewki druidów. Slainte!
Druid Amnesix za asterix.fandom.com
* a do zestawu szczęścia był to jednocześnie nów Czarnego Księżyca
** albo dwa
PS najlepszym dowodem na to, że dawna magia działa są mnogości pszczół, które obsiadły wszystko co kwitnie.
To jedno z podstawowych pytań po wypiciu Rwandy. Czy nie było to przypadkiem Burundi?
Zajrzawszy dziś do Coffeeholix- nowego śródmiejskiego kafejonu* wypiłem w otoczeniu różowej** bezy espressko zadałem sobie pytanie – czy ja piłem Honduras czy Gwatemalę? Na pewno były to ziarenka palarni Coffee Lab.
Było bardzo przyzwoite i crema i body i smak.
Kawiarnia reklamuje się hasłem widniejącym na lewej ścianie poniższego zdjęcia.
Grał akurat New Order więc coś jest na rzeczy.
Wnętrze proste, jasne, minimalistyczne. Dobrze się siedziało zwłaszcza kiedy słonko przygrzało i rozświetliło wszystko co mogło.
* w 43 dniu jego działalności
** z błękitnymi refleksami
PS dzięki @lukmasterbrewing ‚u za info o tej nowalijce
Dawno , dawno temu u mych kawowych początków Sensei Paweł S.* klarował mi w Kafejonie** Filtry , że posmak grzybów w kawie to może niekoniecznie. W skrócie ziarno podchodzące podgrzybkiem czy nawet borowikiem ceglanoporym to spore fu jest.
VII.2003 piątek
Raz jeden czy drugi taka kawa mi się na mieście przytrafiła. Wypiłem takie pieczarkowe espressko z podniesionym czołem i pewnym zaciekawieniem.
Dzisiaj w Kafejonie Kawałek dałem się namówić na przelewa na zagrzybionej Kolumbii Tirina El Vergel odmiany Geisha ze znakomitej palarni Manhattan***. Zagrzybionej jednak szlachetnie i celowo podczas procesu fermentacji zarodnikami Koji****.
Struktura naparu jedwabiście gładka. W smaku kwiatowa, z Earl Greyem i mandarynkami. Jak bym nie wiedział co piję to w ciemno postawiłbym na świetną , klasyczną Etiopię. Morał z tej opowiastki płynie taki , że grzyb grzybowi nierówny. Na grzyby więc! Albo do Kawałka!
II.2022 poniedziałek
* obecnie Kafo w Gliwicach
** niezręcznie spolszczone grecki καφενείο
*** na ich ziarenkach piłem jedno z najlepszych espressek w życiu
**** takie grzybki do przygotowania min. sosu sojowego i sake
Co roku 17go kwietnia obchodzony jest we Włoszech Dzień Espresso. Czym jest mała czarna raczej nie muszę się rozpisywać . Włoski Narodowy Instytut Espresso (Instituto Espresso Italiano) sugeruje, że prawilne powinno dać się opisać poniższym diagramem.
Ponieważ litery mogą być niepokojące* zamiast kolejnych wersów trochę w dalszej części okolicznościowego wpisu garść obrazków rozmaitych espress.
* niepokoiły np. słynnego artystę Don Weizena de Yoyo
** te drobne kryształki na cremie ze zdjęcia nr 2 to NIE JEST CUKIER! Drogi Roasterze Jacku.
Sorry my English or résumé
On April 17, Espresso Day is celebrated. I don’t have to explain what it is. They can be described with the diagram above, which I found on the website of the Italian Espresso Institute (Instituto Espresso Italiano). Below are a handful of pictures illustrating this wonderful beverage.
Trzynasta edycja tegoż wraz z wybiciem sobotniej Północy odeszła w mroki historii. Aby nie uległa zapomnieniu słów kilka poniższych skreślam.
Psychodeliczne światła sobotniej nocy na stadionie przy Łazienkowskiej 3 i okolicy
Wśród lejących się gigalitrów złotego napoju można było napotkać ciekawostki i delicje.
Moją największą radością Festiwalu była lana z beczki zielona jaśminowa herbata Sencha na azocie autorstwa Browaru Green Head* i K. z Hałasu. Petarda i cymes!!!
Przez pierwsze dwa dni festiwalu niezbędną kofeinę uzupełniałem na stoisku palarni Hayb. Interesująco było spróbować Kostaryki Finca El Mirador** leżakowanej w beczkach po Bourbonie. Czuć było zarówno szlachetność trunku jak i jakość ziarna.
Smakowity eksperyment***.
W niedzielę na stoisko Browaru Waszczukowe mrugnął do mnie ekspresik. Było się okazało , że na rynku naszem objawiła się nowa**** palarnia – Kofimatik.
Na start przyjąłem świetnie zbalansowane , gęste espressko (Brazylia,Gwatemala,Indie).
Dzieje się magia.
Był też owocowy , słodziutki Salvador w przelewie. Dobroć.
Extra idea , że na paczuszki trafiają perełki białostockiej architektury.
Były też inne niepiwa , które zachowam we wdzięcznym smaku. Dzięki hewro z browarów Markowy i Golem za możliwość popróbowania.
Ale czym bym się nie napoił to i tak największą wartością imprezki byli LUDZIE. Czy to znajome ekipy z browarów czy raz na pół roku***** widziane twarze gości czy też zupełnie nowe Osobistości. Beer Idiots Crew I salute You!
* Greenheadzi zabeczkowali jeszcze zjawiskowy napitek z hibiskusa, ananasa, goździków i różowego pieprzu. Fantazja!!!
** koprodukcja palarni HAYB i browaru Maltgarden
*** kawy leżakowane w beczkach po alkoholu przeważnie lepiej pachną niż smakują. Tu sukces.
**** póki co ziarenka wypalane w piecach użyczonych ale kto wie co przyszłość przyniesie.
***** niektóre nieco częściej
I ja tam byłem kawę i herbatę piłem a zwłaszcza delikatnie nagazowaną Warszawską Kranówkę na stoisku Browaru Trzech Kumpli. Natalio, Piotrku, Maćku, Kamilu , Łukaszu , Kubo, Filipie i Marku – You are simple THE BEST!!!
Każdy dietetyk przyzna , że niewiele więcej dobra można dostarczyć o poranku organizmowi niż słodką kawusię z kardamonem parzoną w tygielku w akompaniamencie domowej tarty cytrynowej.
Every dietitian will admit that the best for the body in the morning are sweet cardamom coffee brewed in a cezve to the accompaniment of homemade lemon tart.
albo Marsellesa jeśli taką nazwę wolicie Drodzy Czytelnicy. Czym jest owa dama vel pieśń. Otóż odmianą ziarenek kawy powstałą w Nikaragui ze skrzyżowania odmian Timor Hybrid 832/2 i Villa Sarchi CIFC 971/10.
Marsellesa
Większego* pojęcia o jej istnieniu nie miałem do momentu kiedy sięgnąłem po próbkę kawy z brneńskiej palarni Mitte , którą dostałem na Warszawskim Festiwalu Kawy.
Kostaryka San Juanillo w obróbce Red Honey po przelaniu zasmakowała śliwkowym dżemem , marakują i kwiecistością , której nie porwał nawet wichura przyniesiona przez Orkan Eunice.
Z duuużą przyjemnością pokosztowałem nowej kawy z nowej poniekąd dla mnie palarni. Bardzo kawaii.
* mniejszego też nie ale podświadomie czułem , że coś takiego gdzieś na mnie czyha.
PS może to nadinterpretacja ale mam wrażenie , że jest coś w tej kawie smakowo pokrewnego z morawskim Vlašskim Riesliengiem.
Costa Rica San Juanillo Red Honey from the Mitte Coffee Roastery (Brno, Czech Republic) came to me during the Warsaw Coffee Festival. For the first time I had the opportunity to try a Marselles coffee which is a Nicaraguan cross between Timor Hybrid 832/2 and Villa Sarchi CIFC 971/10. https://varieties.worldcoffeeresearch.org/varieties/marsellesa
The drip brew was floral, full of plum jam and passion fruit. Lots of tasty.
Omlouvám se za moji češtinu nebo résumé:
Kostarika San Juanillo Red Honey z pražírny Mitte (Brno, Česká republika) přišla ke mně během Varšavského festivalu kávy. Poprvé v životě jsem měl možnost vyzkoušet kávu odrůdu Marselles, která je křížencem Timor Hybrid 832/2 a Villa Sarchi CIFC 971/10 a který vznikl v Nikaragui.