Cafe à la Turka. Rozdział trzeci.

Przywiózł mi się ze Stambułu z Bazaru Egipskiego ręcznie kuty i srebrzony w środku tygielek firmy Soy Türkiye*. Trzy razy podchodziłem do stoiska , oglądałem, zachwycałem się i próbowałem targować choć miałem świadomość, że cena proponowana była ponad dwukrotnie niższa niż w Polsce. Symbolicznie zostało mi urwane 50 tureckich lir , tak dla podtrzymania handlowej tradycji**. I majstersztyk sztuki tworzenia ibrików zawitał nad Wisłę.

Kolekcja dżezw rozrosła się po przebuszowaniu piwnicy u rodziców o jednoosobową jakże wiosenną perełkę

oraz o cezve jakiego kupić by się nie udało choćby człek przemierzył Turcję wzdłuż i wszerz .

Z tygielka , któremu ewidentnie patronuje Hern można napoić diablo smaczną kawą Przyjaciół a i jeszcze zostaną dwa , trzy łyczki dla własnej osoby.

Rozrastająca się kolekcja stwarza dylemat z cyklu – „Gdzie to wszystko trzymać???” . Ale jak mawiał Mały Rycerz – „Nic to” .

* tytuł Mistrza Świata Cezve/Ibrik używając raqwe te marki zdobył min. Turgay Yildizli

** koszmarna inflacja w Turcji sprawiła , że czasy kiedy można było kupić towary za „pół” ceny odeszły nad Bosforem do lamusa

Zdjęcia&tekst http://www.panodespressorysuje.art

Cafe à la Turka

Kawa przybyła do Konstantynopola prawdopodobnie około 1554 przywieziona przez dwóch syryjskich kupców z Damaszku i Aleppo , którzy otworzyli pierwszą nad Bosforem kawiarnię.

XVI wieczna turecka kawiarnia. Miniatura z internetów.

W 2013 turecka metodą parzenia, która rozpowszechniła się min. na Bałkanach , Bliskim Wschodzie, Kaukazie i Wschodniej Europie * została wpisana na Listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO.

Aby przygotować kawę po turecku potrzebujemy:

A : tygielek (cezve, ibrik, raqwa, jezva, briki)

B. kawę

najlepiej świeżo paloną

i zmieloną na miał vel mąkę:

C: wodę (byle nie słoną)

D: źródło ciepła np. widniejący na pierwszym zdjęciu gorący piasek.

E: ewentualnie odrobinę czegoś słodkiego ** :

Umiejętnie połączywszy te składniki otrzymamy filiżankę aromatycznego naparu.

Jest jeszcze jeden niezbędny element by ten sposób picia kawy mógł być uznany za tradycyjny – czas. Nie wolno się spieszyć. Kahve jest po to by dobrze spędzić czas na rozmowie, grze w trik traka, obserwowaniu świata. Kahve zatrzymuje czas.

* w Polsce to raczej ciekawostka

**oprócz cukru oczywiście

PS szkół parzenia jest kilka. Możecie sobie Drodzy Czytelnicy popatrzyć w internetach.

PS 2 poniżej kilka kawowych widoczków ze stambulskich ulic

http://www.panodespressorysuje.art

Zdjęcia i tekst : http://www.panodespressorysuje.art

Pocztówka z Gór Zhengshan 

Wiosna się rozpędza więc aby nie wyhamowała zaparzyłem starożytną* metodą gonfu cha dwie wyjątkowe herbaty sygnowane przez Mei Leaf.

Pierwsze do gaiwana trafiły eleganckie listki Souchong Liquor z wioski Tong Mu w Fujien. Miały w wyglądzie coś z laski wanilii.

Napar uzyskany w delikatnej atmosferze bałaganu objawił się gładki, jedwabisty. Słodycz moreli, tofu i jabłek połączona z mineralnością oloongów z Wu Yi muśnięta była świeżą miętą.

Fenomenalna herbata aż do siódmego zaparzenia.

A potem przyszedł czas na lekką dymność.

Piękne listki Longan Souchong z gór Zhengshan w prowincji Fujien uwędzone zostały w dymie z drzewa longanowego – coś jakby liczi ale nie do końca.

Wspaniałą oleista struktura naparu , jesienny dym , bourbon, nuty pieczonych jabłek . Wspaniałość do kwadratu.

Obie herbaty same się piły a ich koniec napełnił mnie wielkim splinem.

Może mam szczęście ale każda herbata z Mei Leaf , choć nie było ich niestety za wiele, była zachwycająca!

* pierwsze zapiski o parzenia w gaiwanie pochodzą bodaj z V wieku n.e.

Foto&tekst/photos&text :

http://www.panodespressorysuje.art

ΕΛΛΗΝΙΚΟΣ ΚΑΦΕΣ

Przybyła do mnie drogą morską, powietrzną i trochę perpedes kawa z wyspy czerwonych młynków*.

Kawa miała radosną i wręcz cyrkową rekomendację autochtonki imieniem Penelopa** (Πηνελόπη) , której nie interesowały żadne przysmaki tylko paczuszka z brazylijską arabiką w dłoni właściciela marketu Alexandros w Elios.

Zmielone na pył ziarenka zaparzyłem na dwa razy z minimalną ilością cukru w ceramicznym tygielku (μπρίκι)

Tradycyjnie*** nie uniknąłem wykipienia odrobiny.

Po przelaniu naparu do filiżanki pozostało mi cieszyć się smakiem**** wprost z greckiego kafejonu*****

* raczej wiśniowego. Albo spłowiałoburgudnowego. Czy też brązowawego. W jakimś tam odcieniu czerwieni.

** ale nie TA Penelopa. Tamta mieszkała na Itace.

*** wszak „Tradycja zobowiązuje”!

**** poziom cukru pomiędzy σκετο a μέτριος

***** choć po prawdzie to bardziej kafenejo (καφενειο) ale kafejon brzmi nieco lepiej.

PS kawa ze zdjęcia przypłynęła na Skopelos z portowego miasta Wolos.

Sorry my English or résumé:

A little package of ground on fine „Greek” Brazilian Arabica flew to me (and it came a bit) from the Island of Skopelos
It was recommended in a circus way by the local Lady – Mrs. Penelopa. I brewed it in a ceramic μπρίκι/briki/ibrik/cezve with a little add of sugar . It came out like a real Greek café (καφενειο) . A brand of this coffee is located in the city&port Volos.

Rozsypałeś sól , w piątek , to przynosi pecha.

Choć nie jestem nadmiernie przesądny to całe szczęście, że dziś środa.*

20200325_155227

W tygielku/ibriku/cezve/dżezwie*** zabulgotała trzykrotnie** mieszanka p.t. Elephants (Brazylia,Kolumbia,Gwatemala,Indie) z Cophi z kardamonem i cukrem****. Delicje.

*  a nawet czwartek *****
** gdyż Бог любит Троицу******
*** niepotrzebne skreślić
****  wg. tureckiej tradycji gorzką kawę podaje się na pogrzebie i w czasie smutku
*****  wyszło coś na kształt tytułu LP „Z środy na czartek” zespołu VooVoo
******  w tłumaczeniu na serbski Бог воли Тројство

Ps a tytuł z klasyki takiej samej jak kawa na zdjęciu