„I kudłate i łaciate, pręgowane i skrzydlate, te, co skaczą i fruwają, na nasz program zapraszają”

Tak przed laty zaczynał się program przyrodniczy Zwierzyniec. Przypomniały mi się te słowa kiedy zmierzałem ku roztoczańskiemu miasteczku o takiej samej nazwie.

Droga wiodła asfaltem ,

wiodła leśnymi duktami ,

koło Maryjek

i kapliczek

wprost do kawiarenki Spóźniony Słowik ,

gdzie w menu wypatrzyłem pozycję „Drip” . A że ceny espresso nieco się przestraszyłem zamówiłem olbrzymią filiżankę przelewu.

Sympatyczne Panie za barem były jedynie w stanie powiedzieć, że kawa – „taka do parzenia” pochodzi ze złotej paczki. Była dość ciężka , nieco zbożowa z subtelnym posmakiem tajemniczych czerwonych kulek z pajęczyny.

Wartością dodatkową było to , że w czarnej tafli kawy odbijała się brzoza. Dobrze było pojechać w nieznane.

Tekst i zdjęcia : http://www.panodespressorysuje.art

Oto wielki Smok barwy ognia,mający siedem głów i dziesięć rogów– a na głowach jego siedem diademów. A ogon jego zmiata trzecią część gwiazd nieba

Takie słowa usłyszałem przechodząc koło sanktuarium w Krasnobrodzie. Postanowiłem nim się apokaliptyczne proroctwo wypełni wypić jeszcze jedno lub dwa espresska.

Na pierwszy ogień poszedł szocik z ziarenek z podświdnickiego U Kawiarza wypity w Lodziarni Pistacja Kurantowskich. Dobry , solidny Włoch . Zwłaszcza pod fantastyczne lody.

Mając jeszcze minutkę* zajrzałem do restauracjo-kawiarni Dominikańska.

Zawartość filiżanki objawiła się dość zaskakującą. Albowiem espresso nie miało cremy tylko wianuszek dookoła ścianek. A po drugie miało może 15 ml. Takie ristretto a nawet jego skrócona wersja. Bardzo bardzo intensywne i nawet intrygujące.

* do ostatecznego ataku Smoka

Tekst&foto : http://www.panodespressorysuje.art

Wydumane pod lipą w noc czerwcową.

Dobrze jest pójść na łatwiznę* kiedy żar skutecznie niszczy wszelaką chęć do działania. Łatwizną** jest na ten przykład kawa affogato.

Po prostu kulka*** lodów utytłana w espresso. Prostota, którą jest jednocześnie smaczna, pożywna i atrakcyjna wizualnie.

Na obrazkach afogaty w Tomaszowie Lubelskim. Pierwsze z lodami fiołkowymi z roztoczańskiej Zimnej Zośki. Drugie z kremem hiszpańskim**** z tomaszowskiej Mocca Café. Lody w tej postaci to i ze trzy razy w roku mogę przyjąć.

* można by się bawić w greckie frappe ale kto ma do tego zryw jakikolwiek….

** pozorną, bo kiedy do wyboru jest z ćwierć kopy smaków to żartów nie ma.

*** albo dowolny inny kształt porcji nałożonej.

**** dobrze, że nie z Hiszpańską Inkwizycją, której nikt się nie spodziewa.

PS można się też schłodzić w taki sposób:

https://panodespressorysuje.wordpress.com/2021/06/21/na-ostatni-dzien-wiosny/

PS II poniżej noc czerwcowa

Sorry my English or résumé:

Affogato – a scoop of ice cream dipped in an espresso is a pretty good idea for hot days. Especially for the lazy. At photos two versions of this cooling coffee with violet ice cream & Spanish cream . (Spanish cream is much more better than Spanish Inquisition – which nobody expects).

At the third photo a hot June night.

PS You can also cool yourself this way :

https://panodespressorysuje.wordpress.com/2021/06/21/na-ostatni-dzien-wiosny/

Zimna Zośka

Możecie Drodzy Czytelnicy zakrzyknąć „Co za nieaktualny tytuł” albo „W maju trzeba było”. Otóż nie , dzielnie błądzicie ale nie. Jest niezaprzeczalnie aktualny. Albowiem Zimna Zośka to lodowo-kawowy pawilonik na tomaszowskim* Rynku (obok zabytkowego budynku Czajowny).

Na lodach się specjalnie nie znam** ale świetną konsystencję mają, natomiast espresso zaskakująco dobre***.

Rozmaite odcienie czekolady, bez drewna i popiołu. Gęste body i puchata crema. Nie wiem jaka baza ale czy to ważne? Grunt, że mocno podchodzące.

Jeśli byście przyjeżdżali bez Tomaszów**** zróbcie Sobie przerwę na regenerację.

* ale nie tego gdzie wpada się z najmilszym na dzień.

** żeby nie powiedzieć, że fanem lodowych gałek nie jestem.

*** piłem i w roku minionym i po dwakroć w bieżącym

**** chyba że namierzycie Zimną Zośkę w Hrubieszowie albo Zamościu.