Kawa z trójkąta

Poszła plotka po Mieście, że w cieniu Kościoła Zbawiciela vel na Zbawixie otworzył* się nowy kafejon. Pognałem co koń wyskoczy by zajrzeć nieco szybciej niż po 9-10 miesiącach .

El Cafetero przynależy do palarni** pod tym samym szyldem i jest miejscem nad wyraz przyjemnym.

Prosto, aligancko, z wyczuciem i sznytem. Takim tiptopowym. Nim się zamówi przelewik można spróbować jednej z trzech propozycji i poprosić o jedną z nich.

W ciemno sięgnąłem po naturalną Kolumbię*** ze zdjęć powyżej oraz poniżej, która towarzyszyła mi w upalnym dniu pracy.

Petarda! Sączyłem powoli bo smak mi się dawno tak świetny nie przydarzył. Było też espressko z Brazylii.

Gęste, czekoladowe z nutami śliwkowo-wiśniowymi. Klasa.

Kawy serwowane są lub sprzedawane z wszelkimi niezbędnymi informacjami na dołączanej karteczce. Do tego kulturka i sympatyczności Pani Mileny – Współwłaścicielki.

Kiedy pojawia się nowy lokal od razu świta mi w głowie pytanie**** – „Czy się utrzymają? Jak sobie poradzą?” W przypadku El Cafetero nie nam wątpliwości, że tak, oczywiście i jak najbardziej.

Dostałem też do domowego przetestowania puzderko z naturalną Brazylią Fazenda Salto. Trafiła***** do tygielka bo gdzieżby indziej.

Parzenie wydobyło z dużych pokładów czekolady cytrusowo-agrestowe nutki , które nieco wyokrągliłem odrobiną cukru. Gites!

* raptem trzy tygodnie temu

** ziarenka wypalane są w Terespolu

*** Kolumbia przyświeca i nazwie i logu

**** w Wawuni jest pod 80 (albo i ponad) lokali z przelewami

***** proporcje 1:10 na gorącą wodę

PS odpowiedź na pytanie dlaczego „Kawa z trójkąta”****** znajdziecie na http://www.elcafetero.pl

Tekst&fotos : http://www.panodespressorysuje.art

****** i nie jest to Trójkąt Bermudzki

Veni, vidi, bibi capulus!

Goscinny&Uderzo „Odyseja Asterixa” wyd.Egmont

Druid Panoramix* nie myślał , że jego cudowny napój w przyszłości zastąpi nie mniej cudowna kawa. Choćby i taka z ulycy Ząbkowskiej 28.

O kafejonie Ave Coffee dowiedziałem się z reklamy, która mi w internetach śmignęła. Wstąpiłem więc przy najbliższej okazji by przekonać się co zacz?

Kawiarenka serwująca ziarna pod swoim szyldem przycupnęła przy północnopraskiej bramie pilnowanej przez dwa żeliwne odboje w słynnym krasnalim kształcie.

Nieduże, przytulne wnętrze skrywa sporo paczuszek kawy i kameralny bar.

Zamówiłem mytą Dominikanę z aeropressa. Przyjemna acz ciut popiołowa w finiszu ale palenie było raczej podekspresowe więc i nie dziw. Po Grochowie także i Północna część Pragi kawowo rozkwita**. Miła pogawędka , spoko kawka. Warto wrócić.

I jeszcze krasnal w zbliżeniu.

* Juliusz Cezar także się tego nie spodziewał

Tekst&fotos: http://www.panodespressorysuje.art

Z notatnika pielgrzyma

Są takie miejsca do których ludzie pielgrzymują przynajmniej raz w życiu . Jerozolima , Mekka , La Scala , Tawerna „Pod Załatanym Bębnem”* w Ankh Morpork etc etc. Moje skrywa się w cieniu Wieszcza ,

który tak pięknie o kawie w „Panu Tadeuszu” pisał :

„…Nazywa się kawiarka; ta sprowadza z miasta
Lub z wicin bierze ziarna w najlepszym gatunku,
I zna tajne sposoby gotowania trunku,
Który ma czarność węgla, przejrzystość bursztynu,
Zapach moki i gęstość miodowego płynu…”

Cień** ten pada na założone przez Senseja Pawła Siemiaszkę gliwickie Kafo .

Gdy już tam dotrzecie czeka Was doskonałe espressko

w kojącej przestrzeni

i inne nakomite płynne bądź stałe frykasy.

Dla sympatyków kawy Kafo to doskonały cel wędrówki , może nawet częściej niż raz w życiu.

* Pod Załatany Bęben często pielgrzymuje się tylko raz bo wędrowca definitywnie i ostatecznie pochłaniają Mroki

** dzień wizyty w Kafo był na tyle upalny , że wszystkie cienie zostały wypalone przez słoneczko.

Czy ta pani była z pieskiem czy bez pieska?

To jedno z podstawowych pytań po wypiciu Rwandy. Czy nie było to przypadkiem Burundi?

Zajrzawszy dziś do Coffeeholix- nowego śródmiejskiego kafejonu* wypiłem w otoczeniu różowej** bezy espressko zadałem sobie pytanie – czy ja piłem Honduras czy Gwatemalę? Na pewno były to ziarenka palarni Coffee Lab.

Było bardzo przyzwoite i crema i body i smak.

Kawiarnia reklamuje się hasłem widniejącym na lewej ścianie poniższego zdjęcia.

Grał akurat New Order więc coś jest na rzeczy.

Wnętrze proste, jasne, minimalistyczne. Dobrze się siedziało zwłaszcza kiedy słonko przygrzało i rozświetliło wszystko co mogło.

* w 43 dniu jego działalności

** z błękitnymi refleksami

PS dzięki @lukmasterbrewing ‚u za info o tej nowalijce

PS mają się pojawić przelewy

Dla mnie to się podoba

Trochę jest tak, że jeżdżąc do tych samych miast spada mi czujność i odwiedzam w kółko te same kawiarnie. W ten sposób przegapiłem powstanie nowego lokalu Palarni Kafejeto o wdzięcznej nazwie Duży Pokój. Na wejściu mieni się bielą olbrzymi bar i witrynka z kuszącymi słodkościami.

Przestrzeń niemała , pełna wygodnych różnobarwnych siedzisk zwieńczona jest sceną , na której co jakiś czas koncertuje się.

Jako że kwintesencją wizyty w kawiarni jest przeważnie kawa na stół wjechał Flat White i chyba Rwanda w szybkim przelewie.

Obie pozycje wypite zostały ze smakiem. Miejsce do którego zajrzę pewnikiem raz jeszcze.

PS smutkiem tylko na wspomnieniach o wizycie kładzie się wiadomość o końcu działalności kawiarni 7 Metod zasłużonej dla białostockiej sceny „nowofalowej”. Dwa albo trzy razy piłem tam bardzo dobre espresska na ziarnach od Auduna.

PS przybytek odwiedziłem jeszcze zimą

Warszawski Festiwal Kawy/Warsaw Coffee Festival

Dziś i jutro w Pałacu Kultury i Nauki ma miejsce Festiwal Kawy.

Podchodząc do schodów przez moment zastanawiałem się nad zmianą planów i skierowaniu kroków ku Wystawie Pająków. Ale skoro w kieszeni tkwił już bilet wstępu za 15 peelenów na kofeinizację postanowiłem trzymać się pierwotnego planu.

Najpierw przódy wdepnąłem na stoisko Story Coffee Roasters gdzie królowali od rana Lady Dżoana i Sir Jacek.

Lady Dżoana & Sir Jacek

Spróbowałem mocno bardzo jasnej kawy że sporą ilością atrakcyjnych bąbelków. Dałbym sobie głowę uciąć, że było to coś na kształt nitro.

Kolejne kroki skierowałem do Auduna Sørbottena.

Sir Audun Sørbotten

Wspaniały Honduras z czajnika oraz znakomita!!! myta Kolumbia Castillo, Finca El Paraiso.

No i sam Signor Audun , czysta radość spotkać i porozmawiać.

Oraz refraktometr z kropelką.

Ruszając w dalszą drogę wzrok zawiesił się mi na Palarni Quba Caffee.

Quba Caffee Crew

Super ekipa i dwie kawki Indonezja i cudownie owocowa wiosenno-letnia, słodziutka myta Kenia Nakuru.

Extra było poznać i spróbować.

Przyszła wreszcie poera na espressko , którego popróbowałem u kolejnej świetnej ekipy – z bratysławskiej Pakarni Goriffee.

Espresso

Z nadmiaru wrażeń zapomniałem co to było ale duża owcowa kwasowość przełamana krówkami. Klasa.

Goriffee Crew

Panowie ze Słowacji poczęstowali mnie jeszcze dwoma specjałami. Anaerobicznym Burundi* – czerwone owoce w mlecznej czekoladzie i Kenią , która była emanacją rabarbaru. Petarda!

Kiedy po przejściu bliżej nieokreślonego dystansu przystanąłem w rosterce gdzie by tu i co zaanektował mnie Krzysiek z Autumn Coffee Roasters/SCA Polska. Spróbowałem owocowego Pitch Mitcha

inkognito Pan Krzysztof

oraz w pressku Ginger Klausa

Espresso

zaparzonego przez Vojtěcha Růžičkę – mistrza w kategorii.

Master Vojtěch Růžička

Była gęstwa, były owoce, była czekolada. Super.

Do Cophi wpadłem tylko powiedzieć heloł oraz Boker Tov i Szabat Szalom.

Paulina&Tamil The Team

Doznając palpitacji serca i drżenia rąk wychyliłem kilkanaście mililitrów El Paraiso w Heresy.

Aby się wypełniły dni** poflanowałem do znanej mi , czeskiej Palarni Father’s Coffee.

Aby pogawędki z jakże sympatycznymi Ostrawianami nie przebiegały na sucho poprosiłem spróbować*** naturalne Peru Miribel Herera.

Pyszne i soczyste! ****

Po drugiej stronie sali czychała Czarna Fala i dwie dwie tajemnicze mieszanki oraz możliwość zagłosowania ziarenkiem na jedną z nich.

Wygrana na trafić do oferty. Obie bym pił. Więc wybór trochę jak „osiolkowi w żłoby dano”*****

Co było dalej zapytacie Drodzy Czytelnicy? Otóż przygarnął mnie Paweł z Gorilli.

Espresso&Brush

Jak możecie domniemywać ze zdjęcia było espressko. I to nie byle jakie. Etiopia Kedir Bali Black Edition. Potężne body, piękna crema, znakomicie zbalansowane. Z mleczkiem .

I gdy już myślałem , że nie dam rady więcej spróbowałem Brazylii Pedro Bras w kontrolowanej fermentacji z grodziskomazowieckiej Palarni Single Origin.

Gładka i owocowa. Jak nie Brazylia a jaka Kolumbia czy coś. Dziękuję za zaproszenie! do odwiedzenia palarni. Na pewno skorzystam.

Nie wiem jak nazywa się Bóg Kawy ale postanowił mnie wystawić na jeszcze jedną próbę.

We biłgorajskiej Firmie Kawa od Synka poczęstowany zostałem cold brew.

Czekoladowo-pomarańczowe pralinki. Pycha.

A potem , tak było jeszcze jakieś potem , wielce przyjemna wizyta w brneńsim Mitte.

Naturalna Kolumbia – klasa. I jeszcze próbeczka do domu. Jakże miło. Díky!

Nie mogłem oczywiście****** nie odwiedzić Braci Ziółkowskich.

Brother N° 1 or N° 2.

Tu odsapnąłem od kawy i wypiłem cascarę.

Intensywnie owocowa i słodziutka. Dobroć.

Oszołomienie kofeiną odebrało mi resztki zdrowego rozsądku i jak alkoholik sięgnąłem ba jednym ze stoisk po Robustę z Bali.

Walory smakowe litościwie pominę ale strzał był jak bym trafił pod prawy podbródkowy Mistrza Feliksa Stamma.

Wszystkie obwody zaczęły wyświetlać komunikat „Zatrzymać Kawę”

w związku z czym zapoznałem się z próbą wejścia Lavazzy w nowe rejony

o czym napiszę za czas jakiś.

Zwieńczeniem Festiwalu była smakowita naturalna Rwanda z gliwickiego Harvesta.

Zawsze fajnie popróbować z nieznanego źródła.

* albo Rwanda

** za Maestro K.I.G.

*** błąd stylistyczny

**** nr 1 Festiwalu

***** nauczony przykładem spróbowałem obydwu by nie paść

****** nie mogłem też nie odwiedzić bielskiego Propera ale tłum się tamże kłębiący mi to uniemożliwił

O ile arytmetyka mnie nie zawodzi w niecałe 3 godziny spróbowałem 21 kawek z 15 palarni.

I to by było na tyle….

Tekst&foto/Text&photo: http://www.panodespressorysuje.art

Sorry my English or résumé:

Today and tomorrow, the Warsaw Coffee Festival takes place at the Palace of Culture and Science.  I couldn’t resist getting drunk on my coffee for € 3.25 / $ 3.65 so I went.  Of course, the main goal was to meet many fascinating people from the industry. 

1. In Story Coffee Roasters Beauty Dżoana & Handsome Jacek The Roaster gave me something very sparkling.  I didn’t ask what it was, but pride. 

2. Audun Sørbotten fills my cells with Honduras and Colombia El Paraiso.  Perfect as always. 

3. Cool Indonesia and excellent Kenya in Quba Coffee. 

4. In Goriffee from Bratislava, chocolate-fruity, anaerobic Rwanda and Kenya tasting concentrated rhubarb.  And citrus-caramel  Rwanda espreesso.  All great. 5 In Autumn Coffee Rosters a clean, fruity Pitch Mitch drip and Ginger Klaus espresso prepared by Master Vojtěch Růžiček.  Thick, creamy, chocolatey with stone fruits. Veeery good. 

6. There was only Hello&Boker Tov in Cophi.  And a short chat with Paulina, Tamil & Uri The Boss. 

7. In Heresy Honduras El Paraiso. 

8. For Father’s Coffee from Ostrava I chose the natural Peru Miribel Herera.  Juicy, deep, all fruits of South America.  My best coffee at the Festival. 

9. In the Czarna Fala Roastery two mysterious blends. The one who received the most votes in the voting with the aid of seeds is to be sold.  I liked both of them. 

10. At Gorilla Coffee third and the last espresso.  Powerful body, dense, balanced Ethiopia Kedir Bali.  Tornado with milk. 

11. In Single Orgin Roastery, enjoyable Brazil from controlled fermentation. 

12. At Coffee & Sons, something not hot for a change. Cold brew with the captivating flavor of chocolate-orange pralines. 

13. Natural Colombia in Mitte Coffee from Brno. How to bite into a juicy mango!  And home coffee samples. Díku! 

14. At Brothers Ziółkowski Roastery in order not to drink another coffee, I asked for a cascara.  Sweet, tangerine. Probably for the first time in my life I liked cascara. 

15. At Lavazza their new brand. I will white about in few days.

16. At one of the stands I was tempted by Robusta from Bali.  I will forgive the taste, but the caffeine portion was knocking out – like Muhammad Ali’s right hook. 

17. I took the last portion at Harvest Roastery. Natural Rwanda was smooth, aromatic, very pleasant in a word. 

At each of the stands, good / very good conversations and, as usual, nice meetings with coffee lovers in the festival corridors. 

Since my heart and stomach endured all these coffees, the party was very successful.

Na każdego przyjdzie jego pora

Tak mawiała Robot Kolejkowy Ewa-1 . Nadeszła więc i ta chwila, że dane mi było popróbować naturalnego Hondurasu z własnego cophicznego* wypału.

W szybkim przelewie przygotowanym przez Lukmasterbrewinga smakował morelkami, marakują,  brzoskwinką** i melasą trzcinową. Apetyczne nad wyraz , zwłaszcza że w żółtej*** torebce. To był mój nieco spóźniony ale jakże udany debiut z singielkami á la Cophi . Czas na kolejne trzy, które łypały na mnie z kawiarnianej półeczki.

* jak by nie brzmiało odkawiarniane adiektivum
** jedną ale bardzo soczystą i dojrzałą
*** nawet dziecko wie,  że żółty kolor przydaje smakowitości

tekst&foto/text&photo : http://www.panodespressorysuje.art

Sorry my English or résumé

The moment has come that I had the chance to try natural Honduras from my own Cophi Solution roasting. It tasted like apricots, passion fruit, peach *, and cane molasses in a fast brewing by @lukmasterbrewing. An appetizing expression, especially as in a yellow ** package. It was my slightly late but very successful debut with singles á la Cophi. Time for the next three thatwere staring at me from the cafe shelf.


* one but a very juicy and mature
** even a child knows that yellow colour adds flavor

Czary na polach elekcyjnych.

Na przełomie lat 1900/1901 w nowopowstałym budynku Instytutu Weterynarii na warszawskim Kamionku otworzył się pawilon „kuźni i składu węgla, gdzie znajdowały się też: ,, mieszkania kowala i nauczyciela kucia, oraz gabinet nauczyciela podkownictwa”*

Raptem 120 lat później w słynnej kamionkowskiej Kawiarni No i Co pojawiły się kawy z uhonickiej Palarni Beansmith•s ** .

W młynku pod espresso oczekiwała była na mnie myta Kenia Kamwangi. Długo się nie namyślając poprosiłem o przyrządzenie. Jeśli pomyślicie , że był to przepis brzmiący „Z łysej głowy włos, w zimie wzeszły kłos, nogi węża dwie, wilka wycie złe. Wszystko wrzucę w gar , niech powstanie war” Ciotki Zielachy to grubo się Drodzy Czytelnicy mylicie. Zmielone ziarenka trafiły do kolby*** a podciśnieniowa woda wyczarowała**** espressko.

Chmurzysta crema skrywała gęste body. Dużo karmelowej słodyczy zrównoważone było dojrzałymi, leśnymi jeżynami , brzoskwiniami , jagodami i łyżeczką koncentratu pomidorowego. Nad wyraz smakowite. Dzięki Asiu!!!

* https://polona.pl/item/nowy-instytut-weterynaryjny-w-warszawie,Njc4NjA1MDc/4/#item

** kowal ziaren?

*** fachowcy mówią na nią portafilter ale kto by się przejmował

**** a więc jednak czary a nie jakąś tam fizyka czy inna nauka

Fotografie/photos: http://www.panodespressorysuje.art

Sorry my English or résumé:

In the No i Co Café in Warsaw, an espresso on Kenia beans ,from the BeanSmith•s Coffee Roastery from Úhonice , was waiting for me.
Clouded crema concealed a thick body.  A lot of caramel sweetness was balanced with ripe, forest blackberries, peaches, blueberries and a teaspoon of tomato paste.  So tasty!

Omlouvám se za moji češtinu nebo résumé:
Ve varšavské kavárně No i Co čekalo na mnie pressko na zrnkách Kenia Kamwangi AB z úhonické Pražírny BeanSmith•s
Zakalená crema skrývala lepkavé body.  Hodně karamelové sladkosti vyvážily zralé lesní ostružiny, broskve, borůvky a lžička rajčatového protlaku.  Mimořádně chutné!





Kawa z brodą

Przyjaciel poczęstował można powiedzieć, że rarytasem. Kawa przyjechała* ze Stanu Utah wprost z Salt Lake City!

Naturalna Etiopia Haro Welabu w obróbce anaerobicznej** z Palarni La Barba zaparzona została w Moccamasterze. Napar miał dość mało słodyczy za to pojawiły się wytrawne, cierpkie nuty rabarbaru, limonki, białych porzeczek z mlecznoczekoladowym czymś. Pite było z dużym smakiem.

* raczej zdałoby się rzec , że przyleciała***

** albo beztlenowej. Jednej z dwóch.

*** choć nawet Minionki wiedzą, że kawa sama ani nie jeździ ani nie lata

Sorry my English or résumé.

Coffee with a beard

Today I got great opportunity to try coffee straight from Salt Lake City , Utah, US . Natural , anaerobic Ethiopia Haro Welabu from roastery La Barba Coffee was brewed in Moccamaster. Coffee tasted refreshing with delicate harsh notes of rhubarb, lime, white currants with a touch of milk chocolate. Unexpected suprise and lot of pleasure to try.

Nadwiślańska nowalijka

U wlotu* Mostu Świętokrzyskiego otworzyła w Sylwestra podwoje trzecia w Warszawie kawiarnia pod szyldem CoffeeDesk-u.

Dżdżyste, leniwe, styczniowe przedpołudnie było atrakcyjną porą by przydreptać do najświeższego stolicznego kafejonu.

Przestronne, betonowo-kremowe wnętrze z jasnym drewnem ( i trochę okleiną) i ciemnoniebieskimi akcentami (stołki barowe, ekspres**, filiżanki) , dobrze brzmiące głośniki i zapach nowości sprawiły , że sympatycznie kwadransik przeleciał.

No i była kawa w postaci podwojnego espresska.

Stając przed wyborem*** Brazylii Campo des Vertenes od Hardbeansów za 9 polskich złych i Geishy niepamiętamskąd za 18 w tej samej walucie zdecydowałem się na pozycję numer 1. Dominantą okazała się bardzo , bardzo gorzka czekolada z nutami tropikalnych owoców i przyzwoitym body. Trochę przyciężkie dla kawowego emeryta ale „teraz , gdy czas taki…”**** szocik w wersji pojedyńczej raczej nie występuje. Ale to tak żeby się czepnąć.

PS w szybkim przelewie było coś z HAYBa.

PS podczas drugiej wizyty z Przyjacielem pstryknąłem zdjęcie baru

a także spróbowałem dripa z Heresy Roasters. Blend Elixir to 69% Gwatemali Santa Barbara i 31% ziarenek niezidentyfikowanych*****. Delikatna brzoskwinka i mango z niestety goryczkowo-drewnianym finiszem.

* albo u wylotu . Jak kto woli.

** La Marzocco La Strada. A każde dziecko wie , że z ekspres jest po to by robić ekspresso.

*** jak osiołek w bajce Imć Pana Fredry.

**** jak by powiedzieli czescy Prażanie z roku 1425 gdyby mogli mieć wybór pojedyncze/podwójne espresso zamiast przygotowań do obrony przed kolejną antyhusycką wyprawą krzyżową. Cytat za „Bożymi Bojownikami” Andzeja Sapkowskiego.

***** taki koncept palarni, że nie podają co to za 31%

Zdjęcia/photos http://www.panodespressorysuje.art

Sorry my English or résumé

On New Year’s Eve, the third coffee shop in Warsaw under the http://www.coffeedesk.pl brand was opened at the entranc /exit from the Świętokrzyski Bridge. The interior is spacious, bright , with stylish furniture, dark blue – stools, La Strada La Marzicco coffee machine and such cups. And good speakers. Having a choice of double espresso from Brazil Campo des Vertenes (Hard Beans Coffee Roasters) for 2€ and Gesha (I do not remember roastery) for 4€ I chose the first option. It had a lot of dark chocolate and a bit of tropical fruit. And pretty OK body and crema. Maybe a bit to heavy for coffee retailer like me. I am rather from single espresso school.

PS during a second visit I ordered drip. Elixir blend from Heresy Coffee Roasters (69% of Guatemala Santa Barbara & 31% of unidentified beans*) tasted delicate peach & mango. Afrertaste , I am afraid, bitterness and woody.

* such an idea of roastery. Not informed.