Warszawskim kawoszom Relaxu w Pasażu Wiecha* przedstawiać nie trzeba. Więc nie przedstawiam. W filiżance** ziarenka od Gardelliego. Mocno owocowo , lekko słono i krówki.

Espresso zmieszane bo ponoć lepsze tylko crema popsuta. I radość, że w okresie sezonowej likwidacji ogródków vel miejsc spożycia zewnętrznego można sobie w Relaxie wciąż przesiąść.
A że pomantyczyć lubię to fajnie by było gdyby Pani Kawiarka przynosząc kawę sprzątnęła stoliki a choćby chociaż niedopałki z popielniczek wyspała. Ale jak piszę mantyka ze mnie.
*Wiecha tym bardziej przedstawiać nie muszę
** co bardziej czarką jest