Kawa z labiryntu/Coffee from the labirynth

Dawno , dawno temu na antycznej Krecie Dedal na polecenie Pazyfae zbudował labirynt na końcu którego schował Minotaura syna wyżej wymienionej i byka zesłanego przez Posejdona. Tyle z historii*. Po latach we wspaniałym mieście Chania**. powstała palarnia kawy Kross Coffee Roaster***. W legendarnej lubelskiej kawiarni KapKap Café miałem przyjemność spróbować Kenii z ichniejszego wypału.

na zdjęciu w tle ręka Iwana

Może smak nie powalał jak pięść Feliksa „Papy” Stamma , może było w nim nieco „brudu”*** ale zasługiwał na zainteresowanie i uwagę. Drip był może niełatwy ale kawowa**** rewolucja w Grecji zasługuje na najwyższą uwagę.

* i Religii

** tu po raz pierwszy zetknąłem się z kawami z Palarni Taf

*** chociaż Kross bardziek kojaży się z grelokatolicyzmem a pewne wyobrażenia o kenijskich ziarenkach wzięły po prostu w łeb.

**** ciężko jest „kawowo reformawać” mieszkańców takich krajów jak Grecja , Włochy czy choćby Turcja (nie wspominając o np. o Syrii) i wmawiać im smaki niewmawialne.

Tyle mi zostało co mi nakapało.

Dobrze jest wdepnąć w Lublinie do legendarnej KapKap Café. Można tam spróbować nie tylko ziarenek od Auduna lub Coffee&Sons ale zdarza się też , że któryś ze stałych bywalców przywiezie kawę z jakiejś dalekiej podróży. Ostatnio natrafiłem na taki radosny moment , że w V60 przelewała się akurat Etiopia Diima Bedessa świeżo przybyła z egzotycznej Irlandii.

At KapKap Café in Lublin

Kawa w obróbce naturalnej z odmian Welisho i Dega wyszła super klasycznie. Pełna Earl Greya i pomarańczy . Lekka , zwiewna i kwiatowa. Palce lizać. A pod tiramisu jeszcze lepsza.

PS w tytule cytat z piosenki o bimbrze Krzysztofa Daukszewicza

PS2 na zdjęciu dla zmyłki paczuszka Kolumbii.

Sorry my English or résumé:

In Lublin at KapKap Café I got possibility to try brewed in V60 excellent Ethiopia Diima Bedessa from a Dublin Roastery-Full Circle. Natural process beans, varietals Welisho&Dega, brought clean taste of Earl Gray, oranges and jasmine. So goood! especially with accopaniament of tiramisu cake.

Komplikacja

Jak prowadzić statystykę kaw z nowych palarni skoro pojawiają się takie projekty jak napotkany w KapKap Café – 1000 Hills Products. Bo niby coś nowego ale ziarna wypalane przez doskonale znanego Auduna.

Ale nic to*. Pomysł super. Kawy odmiany Red Bourbon tylko z jednego rwandyjskiego regionu Muhabura w rozmaitych obróbkach.

Jak można dojrzeć na powyższym zdjęciu sięgnąłem po proces Honey. Był i miód i jabłka i trzcinowy cukier i czarna herbata. Bardzo przyjemna z V60.

* jak by powiedział pułkownik J.M.Wołodyjowski

Skąd Litwini wracają?

Skąd to wiadomo a po trasie podrzucili do lubelskiej Zony* paczkę mytej Rwandy z wileńskiej palarni Taste Map.

Mimo sąsiedztwa litewskie nowofalowe kawy nie trafiają zbyt często do naszych filiżanek więc tym większa radość. Smak kandyzowanych czereśni, moreli**, karmelków i cytrusów towarzyszył mi niemal do samej Wawuni.

Dobrze się w deszczu popijało.

* siostrzany lokal ParZony z italską kuchnią i świetnym kawowym barem pod pieczą Pana Konrada – klasyka lubelskiej trzeciej fali, współzałożyciela KapKap Café.

** niekandyzowanych

Palarnia nr 36/2020

Nowalijka 6

Na lubelskiej Starówce zaraz niemal po lewo* jak się przejdzie Bramą  Krakowską  był sklep z czarnymi płytami i książkami. I jest nadal natomiast rozszerzył się o kawiarnię – Święty Spokój Music Café . Serwują kawy od opolskich** Hard Beansów.

20200720_150324

Espresso com je zaordynował to taki dobry Włoch. Ale i przelewają jeśli dobrze zauważyłem.
Tak więc przybyła kolejna starówka*** z więcej niż pijalną kawą.

* a właśnie, że się mówi „po lewo” jak również „po prawo”
** jakby byli jacyś inni Hardbińsi
*** niby jest jeszcze w Lublinie Trybunalska ale w zeszłym roku kawa tam była mocno niehalo.

Kap Kap Café

Jest w Lublinie kawiarnia Kap Kap i byłem święcie**** przekonany, że to pierwszy lubelski nowofalowy kafejon. Samouświadomiłem się iż pierwsza jednak była Heca Café a szlaki przecierała nieistniejąca Kafka*.
Jak by to tam historycznie nie było moim numero uno jest Kap Kap. W młynku zwyczaj Audun bądź Kawa od Synków*****. Dziś jednakże przytrafiło się Burundi
20200717_110010

z absolutnie mi nie znanej prawdopodobnie warsiaskiej palarni Number Coffee.

20200717_110019

Przelew** , który trafił do filiżanki***

20200717_113815

był mocno świeży , cytrusowy z orzechowym finiszem. Wielce przyjemna infuzja.

Palarnia nr 26/2020

* pamiętam z bytności w Kafce przed 7-8 laty jak pani baristka mieliła sobie kawę na zapas.
** V60
*** niesamowite jak firma Loveramics zmonopolizowała rynek ceramiki kawowej.
**** nie mieszajmy może jednak do mych przekonań żadnych świetych, jeszcze okażą się pamiętliwi…
****** Coffee&Sons z Biłgoraja

Nad głową zorze i miętowa mgła

Zórz dzisiaj ani widu ani słychu ale dzień pięknie mgłą otulony niemal taką jak u Pana Janerki Lecha*.
I z hmmm… oparu tego wyłoniło się dzisiaj w Lublinie**** miejsce postojowe w pobliżu Street Cafe. Przymierzałem się by spróbować co parzą w kawowym pawiloniku będzie ze dwa roki. Ale spróbujcie zaparkować dryndę w okolicach UMCSu.

20191126_143435

I zamówiłem podwójne espresso z nieznanej mi dotąd lubelskiej palarni Takawa. W kubeczku wylądowała mieszanka Brazylii pt. Brasto . Taki dobry** Włoch.
I wszystko dzięki mgle***

Palarnia nr 149/85/2019

* a tytuł jej ” Wyobraź sobie”  akurat do nucenia podczas czytania wpisu
** był też Włoch konformista z twarzą Pana Trintignanta u Pana Bertolucciego
*** takiej jak u Pana Carpentera , może nieco mniej zwłowieszczej , mniej pirackiej ale jednak takiej , która oczyściła mi miejsce postojowe.
**** jaki by się w Lublinie kafejon nie otworzył to i tak KapKap Cafe pod czujnym okiem Iwana rządzi

Słowo o gangusach z NY

Natknąłem się w Lublinie na nowy kafejon. Może nie tak to było bo trochę wcześniej zaanonsował mi w ten czy inny sposób swoje istnienie.  Dla ciekawskich mają  dripa i chemexa. Creamy Cafe się zwą. I oczekując na zestaw ze zdjęcia nr dwa zacząłem przeglądać książkę pod której tytułem film widziałem dziesięć razy co najmniej.  I był tam na jednej ze stronic początkowych wtręt o kawie* .

20191029_111648

I gdy nadeszła na nogach Pani Kawiarki zamówiona , przelana czarna Gwatemala Antonio Cośtam** z palarni Johan&Nyström „bez cukru ani śmietanki” poczułem się przez oka mgnienie  jak  mafijny boss Paul Vario -jedna z postaci  powieści „Chłopcy z Ferajny”.

20191029_103258

Popełniłem niestety sensoryczny błąd lub inne fopa i zamówiłem serniczek smakowity acz zbyt intensywny jak na dodatek do kawy z przelewu , który przykrył zdaje się , że bardzo zacną Gwatemalę. Bywa…

*kawa to po Śląsku kafyj. Intrygujące, czyż nie?
** zamiast Cośtam możecie wstawić Cardona. W obróbce myta jak by co.