Kawiarnia Cophi Solutions z Hożej to kafejon , który wrósł w warsiaski krajobraz hohoho jak dawno temu. Z wolna zaczął pączkować niczym drożdże na nomen omen pączki. Dwa tygodnie temu otworzyła się w cieniu Poniatoszczaka* czwóreczka ,
w której dziabnąłem espressko na Lwach.
Lokalik jak wszystkie cophijowskie nieduży acz barwny i przytulny.
Można by rzec , że to już prawdziwa lokalna siecióweczka.
Espressko dziabnąłem też (w czasie innym) w trójeczce** na ulicy Górczewskiej przy sławnych pączkach od Zagoździńskich.
Zdaje się , że Kenię z własnego wypału. I owocowa i czekoladowa była.
Pewnie wkrótce nastąpi ekspansja na praską stronę Wisły…
* młodzież teraz mówi Poniatek
** o której jakoś nie złożyło się mi napisać więc macie jeszcze Drodzy Czytelnicy zdjęcie interioru
Podczas swej szychty w sklepie stacjonarnym Labuna.pl sławetny @Lukmasterbrewing na nowy rodzaj filtrów zrobionych z włókien* Bananowca Manilskiego (łac.Musa textilis Nèe) vel abaki był mnie naperswadował.
Odnalazłem w sobie wenę by porównać smak tej samej kawy w podobnym gramażu i temperaturze parzonej oraz w jednakim driperze Melitta wymoszczonym trzema różnymi bibułkami.
Cafec , Mocca Master n°4, Tchibo.
1.Fitr Tchibo
Pokusiłem się być bioeko i kupiłem filtry niewybielane. Używa się ich ok lecz niestety mimo dwukrotnego przelania wodą oddają naparowi nieco „papierowego” posmaku.
2.Mocca Master
Używam od lat. Przywykłem. Klasyka jest klasyka.
3.Abaca firmy Cafec
Filtr jest jakby grubsiejszy. Bardziej puchaty. Może to apteczne złudzenie** kubeczków smakowych ale myta Kenia wyszła jakby gładsza, krąglejsza w strukturze i nieco słodsza. Gites dynks.
rozkwit/blooming
Mimo iż bananowe wsady są płytsze, nie przeszkadza to w zalewaniu kawy nawet w dość potężnym driperku.
Jako pointa trzy karty*** zauważnone w przejeździe bramowym na Śródmieściu Południowym.
* robi się z nich min. liny okrętowe i powrozy
przykładowe wykorzystanie powroza/an exemplary use of the rope
** czytelnicy Wiecha wiedzą co i jak
*** „Czarna przegrywa, czerwona wygrywa. Każdy szczęściu dopomoże, każdy dzisiaj wygrać może!” F.Dolas
Having a moment of time, I tried out three different filters for pourover coffee. I used the same coffee (washed Kenya) with the same weight, temperature and Melitta filter.
Unbleached eco/bio Tchibo gave the some „paper” aftertaste
Mocca Master is a non-interfering taste classic . I have been using for years.
Abaca* (Manilla Banana fibers) by Cafec are thicker, as if fluffy. The infusion comes out sweeter with a rounder, silky body. Great stuff.
W Przelej Mnie miła niespodzianka. Kawa o irlandzkiej prowiniencji sygnowana przez Sumo Coffee Roasters/Daniela Horbata, która przybyła z wyspy gdzie przynajmiej na obrazie Jan Chrzciciel stracił glowę** .
Rwanda Nyamasheke odmiany Red Bourbon w obróbce naturalnej anaerobicznej miała gładką, jedwabistą strukturę. Pojawilo się liczi , trochę earlgreja i wiosenne kwiatuszki***. W ciemno powiedziałbym, że to była Etiopia. Mocno dobra.
At Zaparz Mnie Café, I had the great pleasure to try coffee from the Irish Sumo Coffee Roasters. Natural anaerobic Rwanda Nyamasheke got gentle, silky body. It was very spring floral, with lychees and Earl Grey. If I didn’t know what I was drinking, I’d say it’s Ethiopia . Interesting fact that the beans came from Malta, where in the Valetta cathedral you can admire a wonderful and awsome painting by Caravaggio „Beheading of John the Baptist”.
Dawno , dawno temu na antycznej Krecie Dedal na polecenie Pazyfae zbudował labirynt na końcu którego schował Minotaura syna wyżej wymienionej i byka zesłanego przez Posejdona. Tyle z historii*. Po latach we wspaniałym mieście Chania**. powstała palarnia kawy Kross Coffee Roaster***. W legendarnej lubelskiej kawiarni KapKap Café miałem przyjemność spróbować Kenii z ichniejszego wypału.
na zdjęciu w tle ręka Iwana
Może smak nie powalał jak pięść Feliksa „Papy” Stamma , może było w nim nieco „brudu”*** ale zasługiwał na zainteresowanie i uwagę. Drip był może niełatwy ale kawowa**** rewolucja w Grecji zasługuje na najwyższą uwagę.
* i Religii
** tu po raz pierwszy zetknąłem się z kawami z Palarni Taf
*** chociaż Kross bardziek kojaży się z grelokatolicyzmem a pewne wyobrażenia o kenijskich ziarenkach wzięły po prostu w łeb.
**** ciężko jest „kawowo reformawać” mieszkańców takich krajów jak Grecja , Włochy czy choćby Turcja (nie wspominając o np. o Syrii) i wmawiać im smaki niewmawialne.
Przyjrzałem się z niejaką wnikliwością liście warszawskich kawiarni w aplikacji European Coffee Trip. Jest ich tam ze 40* i w swej próżności myślałem , że we wszystkich byłem. Cóż… do jednej nie dotarłem z wyboru , w drugiej zjadłem pączka zamiast małej czarnej , trzecia kojarzyła mi się raczej z twardą gastronomią plus kawa i wreszcie o czwartej niebyłej wiedziałem**, że ma powstać ale otwarcie przegapiłem.
Wolska Labuna Showroom w zasadzie jest ustacjonarnieniem popularnego sklepu onlajnowego (www.labuna.pl) z ziarenkami i akcesoriami ale wzbogaconym o brewbar***.
Jasno , kolorowo, przestrzennie. Takie miejsce do ktorego się wchodzi i nie chce wyjść i od pierwszej wizyty czuje stałym bywalcem , co niewątpliwą jest zasługą właścicielki Agnieszki. Mimo iż nic nie zakupiłem**** miałem przyjemność spróbowania dwóch Kenii.
Pierwsza z norweskiego Coffea Circulor a druga berlińskiego August63 Kaffe. Obydwie bezpomidorowe , obydwie w deseczkie ale Kiriga o długość chrap wygrała fajniejszym, gładkim , gęstszym body i bardziej podchodzącą mi etykietą.
W Labunie napijecie się kawek jedynie przelewowych więc jeśli macie melodię na flata ale espressko to wasz problem. Wypijcie wcześniej i przygalopujcie w te pędy na Płocką 22a bo jest absolutnie gites! A do tego uginające się od wszelakiego dobra półeczki .
* jest 50 ale Pana Tuwima mi się zachciało. Wgląd w apkę ECT pchnął mnie do matematycznego ćwiczenia polegającegi na policzeniu warszawskich kawiarni specialty/trzeciofalowych/nowofalowych – zwał jak zwał. I wyszło mi, że brakuje jeszcze najmarniej 25. Pewnikiem zaczną się zwolna pojawiać ale w obrębie aplikacji zgłoszono już potrzebę dodania 950 kafejonów!!! (Przeciek z doskonałego źródła.)
** na jednej z kawowych imprez anonsowali Właściciele, że już niebawem ale kiedy człek żyje bez tzw.mediów społecznych to ciemny jak tabaka w rogu i do Labuny dotarłem po 10ciu miesiącach…
*** a nawet dwa. Załoga udostępnia sample, młynki i osprzęt by samej/samemu coś upichcić.
Tak przed laty zaczynał się program przyrodniczy Zwierzyniec. Przypomniały mi się te słowa kiedy zmierzałem ku roztoczańskiemu miasteczku o takiej samej nazwie.
Droga wiodła asfaltem ,
wiodła leśnymi duktami ,
koło Maryjek
i kapliczek
wprost do kawiarenki Spóźniony Słowik ,
gdzie w menu wypatrzyłem pozycję „Drip” . A że ceny espresso nieco się przestraszyłem zamówiłem olbrzymią filiżankę przelewu.
Sympatyczne Panie za barem były jedynie w stanie powiedzieć, że kawa – „taka do parzenia” pochodzi ze złotej paczki. Była dość ciężka , nieco zbożowa z subtelnym posmakiem tajemniczych czerwonych kulek z pajęczyny.
Wartością dodatkową było to , że w czarnej tafli kawy odbijała się brzoza. Dobrze było pojechać w nieznane.
Coffee „flavored” with nitrogen. They will appear in the offers of premises along with the blooming of forget-me-nots. It disappears in late fall. It is a bit like well-poured Guinness. I started the nitro cold brew season with Nicaragua* in Kawałek Café. I have no idea where I will finish.
Dawno , dawno temu u mych kawowych początków Sensei Paweł S.* klarował mi w Kafejonie** Filtry , że posmak grzybów w kawie to może niekoniecznie. W skrócie ziarno podchodzące podgrzybkiem czy nawet borowikiem ceglanoporym to spore fu jest.
VII.2003 piątek
Raz jeden czy drugi taka kawa mi się na mieście przytrafiła. Wypiłem takie pieczarkowe espressko z podniesionym czołem i pewnym zaciekawieniem.
Dzisiaj w Kafejonie Kawałek dałem się namówić na przelewa na zagrzybionej Kolumbii Tirina El Vergel odmiany Geisha ze znakomitej palarni Manhattan***. Zagrzybionej jednak szlachetnie i celowo podczas procesu fermentacji zarodnikami Koji****.
Struktura naparu jedwabiście gładka. W smaku kwiatowa, z Earl Greyem i mandarynkami. Jak bym nie wiedział co piję to w ciemno postawiłbym na świetną , klasyczną Etiopię. Morał z tej opowiastki płynie taki , że grzyb grzybowi nierówny. Na grzyby więc! Albo do Kawałka!
II.2022 poniedziałek
* obecnie Kafo w Gliwicach
** niezręcznie spolszczone grecki καφενείο
*** na ich ziarenkach piłem jedno z najlepszych espressek w życiu
**** takie grzybki do przygotowania min. sosu sojowego i sake
Jakiś głos zasugerował mi kilka dni temu bym skręcił z krajowej 7mki na Elbląg. Tym sposobem znalazłem się na tamtejszej Starówce. I spacerując urokliwymi uliczkami nie mogłem nie zauważyc w cieniu* katedry Kawiarni Cafelek.
Młoda to inicjatywa ,bo działają dopiero od stycznia, ale kawą i innymi łakociami przyciągają już rzesze Żuławian. Korzystając z braku miejsca zamówiłem u przemiłej ekipy przelewik.
Do kubka trafiła Etiopia Black Honey z lokalnej** palarni Nie Czapla. Smak czarnej herbaty , landrynek o smaku liczi i jaśminku towarzyszył mi gdzieś tak do Olsztynka , gdy nagle z przykrością zauważyłem definitywny niedobór smakowitego płynu.
Trzymam kciuki za Cafelek bo miejsce to takie, że się wychodzić nie chce.
Mam nadzieję kiedyś powrócić a i Wy Drodzy Czytelnicy będąc w trasie nad*** Bałtyk
nadłóżcie kilka drobnych kilometrów by cieszyć się kubkiem bądź filiżanką pysznej kawusi, czy czego Wam się zachce.
albo Marsellesa jeśli taką nazwę wolicie Drodzy Czytelnicy. Czym jest owa dama vel pieśń. Otóż odmianą ziarenek kawy powstałą w Nikaragui ze skrzyżowania odmian Timor Hybrid 832/2 i Villa Sarchi CIFC 971/10.
Marsellesa
Większego* pojęcia o jej istnieniu nie miałem do momentu kiedy sięgnąłem po próbkę kawy z brneńskiej palarni Mitte , którą dostałem na Warszawskim Festiwalu Kawy.
Kostaryka San Juanillo w obróbce Red Honey po przelaniu zasmakowała śliwkowym dżemem , marakują i kwiecistością , której nie porwał nawet wichura przyniesiona przez Orkan Eunice.
Z duuużą przyjemnością pokosztowałem nowej kawy z nowej poniekąd dla mnie palarni. Bardzo kawaii.
* mniejszego też nie ale podświadomie czułem , że coś takiego gdzieś na mnie czyha.
PS może to nadinterpretacja ale mam wrażenie , że jest coś w tej kawie smakowo pokrewnego z morawskim Vlašskim Riesliengiem.
Costa Rica San Juanillo Red Honey from the Mitte Coffee Roastery (Brno, Czech Republic) came to me during the Warsaw Coffee Festival. For the first time I had the opportunity to try a Marselles coffee which is a Nicaraguan cross between Timor Hybrid 832/2 and Villa Sarchi CIFC 971/10. https://varieties.worldcoffeeresearch.org/varieties/marsellesa
The drip brew was floral, full of plum jam and passion fruit. Lots of tasty.
Omlouvám se za moji češtinu nebo résumé:
Kostarika San Juanillo Red Honey z pražírny Mitte (Brno, Česká republika) přišla ke mně během Varšavského festivalu kávy. Poprvé v životě jsem měl možnost vyzkoušet kávu odrůdu Marselles, která je křížencem Timor Hybrid 832/2 a Villa Sarchi CIFC 971/10 a který vznikl v Nikaragui.