Kiedy odbudowywano z wojennych zgliszczy warszawskie Stare Miasto na wielu kamieniczkach pojawiły się ozdoby wykonane często w technice sgrafitto. Nawiązywały do legend, historycznych postaci czy też sugerowały przeznaczenie lokalu. Na Piwnej ulycy pojawili się zaprojektowani przez Jana Zamoyskiego Turek z dzbankiem kawy i Chińczyk z filiżanką herbaty.
W czasach po PRLu działało tu min. JazzBistro pod tą samą nazwą.
Na początku grudnia w pięknym pogwiazdeczkowym wnętrzu otworzyła się Kawiarnia Patio.
W barze króluje ekspress Rancillo i kawy z CoffeLabu i od Auduna.
Podczas pierwszej wizyty przydarzyły się dwie Brazylie. W espresso naturalna Mogiana z palarni nr 1.
Klasyczny , czekoladowy szocik z piękną kremą potrzebujący li jedynie odrobiny cukru.
W przelewie zaś audunowska, myta Casa de Crianca.
Czekoladowo- marcepanowa z wytrawnym limonkowym finiszem.
Dobrze się siedziało wypatrując kolejnych detali
Dzięki architekturze XVIII-XX w , mebelkom z czasów PRL i pięknym podłogom wnętrze Kawiarni Patio błyskawicznie zostało jednym z moich ulubionych kafejonowych.
Super , że niegdyś jałowe w nowofalowe kawiarnie okolice Starego Miasta mogą się poszczycić już trzema – legendarnymi Samymi Fusami, Relaksem oraz Patio. Extra!
In the 1950s, during the reconstruction of the Warsaw Old Town from the destruction of the Second World War, decorations made with the use of sgrafitto method appeared on the walls of tenement houses. A Turk with a coffeepot and a Chinese man with a cup of tea hung over Piwna Street. The Gwiazdeczka (Little Star)café was opened on the ground floor. Times changed, the premises changed, until the beginning of December this year, the Patio Café opened in beautiful interiors. At the beginning of my acquaintance I ordered natural Brazil Mogiana from CoffeeLab – espresso and washed Brazil Casa de Crianca from Audun Coffee – pour over. The shot – classic chocolate with beautiful crema and a chocolate-marzipan drip with a dry lime finish. Extraordinary interior and the third specialty cafe in Warsaw’s Old Town after the legendary Sami Fusy (café & tea house) and Relaks Café. PS all photos (except n°3) by http://www.panodespressorysuje.art
Mytą Brazylię Chapadas de Minas z karkonoskiej Palarni Laboranta dostało się mi w prezencie. I stała sobie i stała i stała aż złapała mnie via szaruga zaokienna i dżdż* melodia na tygielek. Ziarna uprażone raczej na włoską modłę pachną dość orzechowo i czekoladowo niestety obydwa aromaty powleczone są woalem smolistości.
Dobawiona cukrem** pięknie się podniosła na trzy i smakowała taj jak powinna w lokalu co najmniej drugiej kategorii.
A kawie towarzyszyła asysta czterech dramów*** whisky****. Dwa z goańskiej Destylernii Paul John i dwa Irlanczyki – klasyczny irysowo-tofikowy przyjemniaczek Irishman Single Malt oraz lekko otorfowany West Cork Glengariff.
Zwłaszcza ta ostatnia lub też trzecia od lewej pozycja z destylarni założonej raptem w 2003 roku wielce mi podeszła – pieczone jabłka, figi , rodzynki namoczone w brandy , przyjemny nienachalny torf, maślane ciasteczka, dojrzałe mango, słodycz siana w późne letnie popołudnie. Miło i ciepło otulajaca jak wełniany pled . Z kawusią – bajeczka.
* oraz takie białe i zimne kulkopłatki padające z nieba. Potworność – co by to nie było .
** i to sporą kopyścią
*** albo dram
**** dziękuję!!!! Profesorze Grzegorzu z Raju Piwosza za możność popróbowania
Sorry me English or résumè:
I got the washed Brazil Chapadas de Minas from the Karkonosze Laboranta Roasteries as a gift. And it stood and stood and stood until I felt that I need a cezve/ibrik coffee in this autumn grayness behind a window. And this something wet, cold, white going down fron the sky. The beans, roasted in the Italian fashion, smell quite nutty and chocolatey, unfortunately both aromas are coated with a veil of tar. Added with sugar , it rose beautifully to three and tasted like it should in a restaurant of at least the second category. And the coffee was accompanied by four drams whiskey. Two from Paul John Distillery from Goa and two Irish – a classic Irishman Single Malt and a lightly peated West Cork Glengariff. Especially the last or third from the left position from the distillery founded only in 2003, I was very happy – baked apples, figs, raisins soaked in brandy, pleasant, unobtrusive peat, butter cookies, ripe mangoes, the sweetness of hay on a late summer afternoon. Pleasantly and warmly enveloping you like a woolen blanket. With coffee – a fairy tale or poetry.
Długo się zbierałem do wypicia zawartości kawy z puszki. Dni mijały , zbliżył się termin przydatności do spożycia. Nie wiedzieć kiedy termin (vide zdjęcie poniżej) ów upłynął aż wreszcie zapadła decyzja o odszpuntowaniu brytyjskiego* napitku.
Spod zawleczki owsianego Latte Nitro Cold Brew wyleciała azotowa mgiełka, niczym Dżinn z lampy, co spowodowało , że Brazylia Sul de Minas odmiany Bourbon zamiast pięknie się puszyć** , w kieliszku przypominała praktycznie najzwyczajniejszą kawusię z mlekiem.
W smaku rozpuszczalna ze śmietanką w proszku, delikatnie słodka od owsa. O miłej, dość kremowej strukturze. Elegancko przetrwał probę czasu napitek firmy Minor Figures Coffee.
*firma oryginalnie Australijska ale zakład produkcyjny na Europę we Wschodnim Londynie jeszcze przed brexitem był się znajdował.
** kto pił kawę na azocie, Guinnessa albo czeskie piwo Velvet wie o co chodzi.
Sorry my English or résumé:
A bit out of date (see the first photo) Latte Nitro Cold Brew from Minor Figures Coffee was unexpectedly pretty tasty – like instant coffee with cream powder. With oats sweetness. Smooth body but without nitro/Guinness effect.
Maciek M. dawny barista z Relaxu nieoczekiwanie zaproponował mi przetestowanie kawy z Roastains – krakowskiego projektu kawowego .
Brazylia Sweet Espresso natural 85pkt przyjechała ekspresowo i zaczęło się.
Na pierwszy ogień* trafiła do plastikowego dripera z Kauflanda i poddana została próbie wody** około 80-85°C.
Wyszła orzechowa, lekko czekoladowa a kiedy podstygła pojawiły się delikatnie owocowe nuty.
I fajny blooming *** .
Na drugi ogień**** poszedł ceramiczny driper z Flying Tiger Kopenhagen, woda 90-95°C i podobnie jak powyżej filtry Moccamaster nr 4.
Smakowo bez większej zmiany – orzechy z domieszką czekolady acz bez owoców. Aha
i przelewane w obydwu przypadkach do trzeciej podziałki dzbanka*****.
A następnie sięgnąłem po AeroPress.
Zwykło się mawiać, że przygotowanie kawy w AeroPressie jest proste jak wiązanie sznurówek. Owszem, chyba że ma się 4 lata. Wtedy nie jest co widać na zdjęciu poniższym.
Mimo drobnych problemów technicznych napar się zrobił i był sensorycznie jak podczas prób powyższych.
Espressowa Brazylia od Roastainsów w przelaniach daje smak ciepły i solidny . Bez fajerwerków, bez szaleństw owocowo-kwiatowych . Ale do wypicia .
I taka gratka : przy zamówieniu w Rostains na hasło/kod Panodespresso 6% rabatu !!!!
* chociaż żadnego ognia nie widziała ale tylko tak się mówi
** coś jak kobieta podejrzana o czary******
*** kwitnienie brzmi ładniej ale nikt tak nie mówi
**** którego podobnie jak pierwszego nie było
***** są tacy, którzy mówią serwer . Jest wolność i demokracja i każdemu wolno.
****** coś pachnie mi to porównanie sporą niepoprawnością…oj będzie bolało…
PS w tytule fragment wiersza Marcina Świetlickiego p.t. „Jeden”
Brazylia w Relaksie . Drobno cętkowana krema , ulotna owocowość przechodząca w czekoladę z orzechem czyli brazylijski standard. W postfiniszu niestety wychodzi Popiel.