Są takie miejsca na świecie, gdzie pośpiech jest zastopowany rytuałem/zwyczajem picia kawy. Do nich należy Albania gdzie pierwszą mającą większy sens czynnością jest poranne espresso* albo xhezvie** .

Czas temu jakiś przyjechała do mnie paczuszka ziarenek z powstałej 1997 w Beracie palarni Shtëpia e kafes Gimi. Zapach po otwarciu paczuszki wydobył się mega intensywny. Kawa wypalona gdzieś pomiędzy pierwszym a drugim crackiem.

Olbrzymia doza goryczy/przepalena i znakomitej czekolady ze wspaniałym body. Przy trzydziestukliku celcjuszańskich stopniach za oknem , z odrobiną cukru , wspaniała !

Dziękuję Rodzice Kochane!!!
* nie opuszcza mnie widok z okna w albańskim hoteliku na kafejon , gdzie miejscowi o 6 rano delektowali się filizanką gorącej kawy pod przegląd prasy.
** często z kieliszkiem rakiji
*** vel ibrik/cezve/raqwa/tygielek
Ps na zdjęciach jednoosobowy tygielek zabytkowy. Prawdopodobnie z Olkusza , skąd dżezwy trafiały w latach ’70tych min. do Syrii i na Bliski Wschód.
Tekst&fotos : http://www.panodespressorysuje.art