Łaziło się z Przyjacielem* po Śródmieściu. Trochę tu , trochę tam. W pewnym momencie natrafiliśmy na stritarta , który napomknął , że czas na małą czarną.
Szczęśliwie w pobliżu** był jeszcze nieodwiedzony kafejon pod szyldem Kult Kawy.
Zaordynowaliśmy po ekspresku***. Ja podwójne , Przyjaciel pojedyncze.
Aligancka krema skrywała intensywnie italiańską zawartość. Jeśli zdarzy się następna raza może pokuszę się o przelewik.
PS na dobranoc widoczek z kawiarnianego interioru:
80 lat temu wybuchło Powstanie w Getcie Warszawskim – bohaterska walka o wolność i godną śmierć w walce przeciwko niemieckim hitlerowcowom. #łączynaspamięć #akcjażonkile #polin
Today we celebrate 80th anniversary of Warsaw Ghetto Uprisin against nazi German – heroic fight for freedom and honour/dignified death with gun in hand instead of extermination in dead camps. #Weareconnectedbymemory #daffodilsaction #akcjażonkile #łączynaspamięć #polin
A sea of fire surrounds us…
(…) I felt that somehow we would be saved
So our house is on fire
After several hours in the shelter, it turned out that there was no air to breathe. The matches would not ignite.
There are no weeping or lamentations. Jews in May 1943 no longer cry.
Fragmenty muralu na „Patelni” – Metro Centrum Warszawa.
Nadejszła wiekopomna chwila … jak powiedział p.Kargul. Przyszła i na mnie , żeby odwiedzić gród mi. Bydgoszcz i kościoła Piotra i Pawła.
Miałem szczęście, honor i niebagatelną przyjemnośc, że moim przewodnikiem po miejscowych kafejonach był sam Mistrz Świata w paleniu kawy Audun Sorbøtten.
Zaczęliśmy w Parzymy Tutaj. Takie miejsce, w którym człek się czuje zaopiekowany jakby był stałym klientem* choć jest się po raz pierwszy.
Fantastyczny ekspres w kolorze miedzi, zachwycająca i poprawiająca samopoczucie, zwłaszcza w słońcu, zielona podłoga no i świetnie zaparzona, znakomira audunowa Uganda
Jest coś ekscytującego we wspólnym piciu spod ręki roastera/wypalacza!
Audun wprowadził mnie następnie do kolejnego legendarnego, kawowego przybytu , czyli kawiarni Po Co.
Wypiłem tam fantastycznie treściwe espressko na audunowym blendzie. Gęste, czekoladowo-owocowe. Aromatyczne. W punkt.
W kawiarni, oprócz tacki, zachwyciły mnie wewnętrzne drzwi i postkrzyżacki** miecz. (Zdjęcia powyżej)
Kolejne kroki zawiodły mnie do kawiarenki Luft (można pić tylko zewnętrznie)
w której z rąk *** przesympatycznej i przeuroczej Pani Baristki ****wypiłem wyśmienite espresso.
Miałem wielkie nadzieje (za Panem Dickensem) odwiedzić sąsiedzkie, apatorskie Projekt Nano i Napar. Ale skończyło sie na gotyku w dżdżu/deszczu/mżawie.
Dlaczgo nie dotarłem do toruńskich kawiarni? Cóż…jak powiedział szeregowy Chaber „Życie jest jak długi, żelazny most”.
* w języku niemieckim jest na to znakomite określenie stammgast ** albo polski, którym praliśmy Odomus Sanctae Mariae Theutonicorum *** no może nie bezpośrednio z rąk a z filiżanki
I got extraordinary luck and honour to have a coffee with world roastery Master -Audun Sørbotten in Bydgoszcz. At Parzymy Tutaj (what a place!!!) I got extraordinary Uganda (place You are feeling like stamgast from first visite). At PoCo Cafe dense, intensive choco shot. So good! And after that espresso in Luft Café. Oh good! And Lady Barista !!!!
To było tak. Zajrzałem do Błysku, bo ferie i można zaparkować. W szybki przelewie mieli mytą Gwatemalę ze szczecińskiej palarni Mamam (A.D. MMXXII) .
Wypiłem ze smakiem , sporo owoców rozmaitych.
A że ferie nie zdąrzyły minąć przyparkowałem pod trzecią już lokalizacją Czytelni. Lokal większy niż poprzednie i bardzo widny.
W szybkim przelewie była Etiopia z duńskiego Coffee Collectivu. Albo nie mam fartu do kaw w Czytelni albo co ale jakaś taka zalegająca goryczka przebijała. Aż mi się niedopiło.
Wiedziałem, że znamienity Browar Trzech Kumpli chce wypuścić na rynek pod swoim szyldem kawę. Później doszły mnie radosne wieści, że kawa już jest w sprzedaży. Doczekałem chwili , że z rąk Przyjaciela otrzymałem dwie paczuszki z ziarenkami. Jedną pod espresso:
Drugą do przelewu:
Rwanda* przyjemna. Dobra kawa do codziennego popijania z tą jeszcze zaletą, że nie wymaga jakiś tajnych receptur i nadmiernych kombinacji z temperaturą, grubością mielenia itp,itd,etc….
Niestety przy wypalaniu kawy pod espresso roaster głeboko przysnął i nawet dźwięk pękania ziarenek przy drugim cracku go nie obudził…
Kawa smolista i tłusta, w smaku przypomina ciemne palenie znane ze Starbucksa….
Obydwie pozycje wyszły z tarnowskiej palarni Darvea.
* jak na produkt rzemieślniczy zabrakło mi informacji o rodzaju obróbki. Ale to tylko mantyczenie, które mam we krwi.
Pierwsza to zwyczajowa, klasyczna sypanka vel kawa po polsku na Cmentarzu Północnym w Warszawie na okoliczność Wszystkich Świętych.
Druga to płyta z marszami pogrzebowymi granymi przez Mistrzów z czterech orkiestr dętych z Roztocza (zespoły ze Zdziłowic, Zakrzewa, Goraja i Zaburza). Album „Ostatnia Przysługa” (muzykatradycyjna.pl) jest absolutnie pierwszą i unikatową rejestracją takiego repertuaru w Polsce.
Niezwykła była premiera tego LP podczas której wszystkie wymienione bandy zagrały 30.X. w GOKu w Goraju płytowy repertuar . Niesamowite przeżycie. No i był kubek gorącej kawy z wkładką.
Poniżej do odsłuchania urywki z koncertu .
Orkiestra Dęta ze Zdziłowic:
Orkiestra Dęta z Zakrzewa:
Orkiestra Dęta z Goraja:
Orkiestra Dęta z Zaburza:
Filmiki z mojego kanału Panodespresso Panodespresso na YT.
Zawartość pierwszego z sampelków kaw ze Słowacji pięknie w driperze zakwitła.
Była to myta Uganda Strato Berry z podbratysławskiej palarni Diamond’s Roastery.
Poziomki, jogurt, banany, wanilia. Pychotka.
Różność druga.
W kawiarni No i Co peruwiański szocik z rotterdamskiej palarni Schot.
Dużo słodyczy acz okraszonej niemałą dozą wytrawnych owocków – jakby białej porzeczki, czy jakoś tak.
Chwile, gdy mogę spróbować ziarenek z nieznanej mi palarni zawsze są ekscutujące a duet Ewa&Stanisław za barem jeszcze podbił przyjemność ze spotkania z inkaską kawą.
Różność trzecia.
Pozostając w krainie Wirakoczy przelałem, również myte, ziarenka z palarni Cipolla Caffé z Banskiej Bystricy.
Kawa odmiany bourbon-catuai. Palona nieco omniroastowo. Jesienna, orzechowa , pieczone gruszki i wiśnie. Niezłe by bylo z niej espressko. To był sampelek* drugi i ostatni.
* nie mylić z samplem . Dzięki @lukmasterbrewingu!
Różność czwarta
U Dziarskiego Baristy w Rzeszowie wyprosiłem przelewik z naturala. Był nim beztlenowy Salwador z lodyńskiej palarni Origin.
Super jedwabisty, krągły i gładziutki napar pełen słodyczy i bliżej niesprecyzowanych owocków. Wielka przyjemność i tradycyjnie fachowi bariści i ten piękny , zielony, kafelkowy bar…**
** jego zdjęcie jest do odnalezienie w jednym z moich wpisów z października 2020.
W Przelej Mnie miła niespodzianka. Kawa o irlandzkiej prowiniencji sygnowana przez Sumo Coffee Roasters/Daniela Horbata, która przybyła z wyspy gdzie przynajmiej na obrazie Jan Chrzciciel stracił glowę** .
Rwanda Nyamasheke odmiany Red Bourbon w obróbce naturalnej anaerobicznej miała gładką, jedwabistą strukturę. Pojawilo się liczi , trochę earlgreja i wiosenne kwiatuszki***. W ciemno powiedziałbym, że to była Etiopia. Mocno dobra.
At Zaparz Mnie Café, I had the great pleasure to try coffee from the Irish Sumo Coffee Roasters. Natural anaerobic Rwanda Nyamasheke got gentle, silky body. It was very spring floral, with lychees and Earl Grey. If I didn’t know what I was drinking, I’d say it’s Ethiopia . Interesting fact that the beans came from Malta, where in the Valetta cathedral you can admire a wonderful and awsome painting by Caravaggio „Beheading of John the Baptist”.
It was a grand celebration of the 15th birthday of Filtry Café*. There were cuppings of coffees from Audun and Czarna Fala Roasteries. Coffee workshop in cezve (with washed Panama Geisha, Turkish ibrik beans and Syrian coffee with cardamom). There were also great conversations, lots of fun, Venetian bubbles and balloons.
* The first third-wave café in Warsaw and where coffee revolution in Poland began.