GABA (Kwas γ-aminomasłowy/Gamma-AminoButyric Acid). 

Zwlekałem, zwlekałem i zwlekałem z parzeniem w pięknym gaiwana, który dostałem w prezencie. Czekałem prawdopodobnie na godną tego pięknego naczynia herbatę.

Stał się nią wyśmienita czarna GABA* z eherbata.pl

Napar łączył w sobie słodycz suszonych owoców, mineralność oloongów skalistych (z Gór Wu Yi) świeżość mięty i taninową wytrawność . Prawdziwe delicje nie tracące smakowych walorów nawet po 10-tym zaparzeniu metodą gonfu cha.

*więcej o GABie tutaj: https://eherbata.pl/gaba-black-bio-2022-1740.html

tekst&zdjęcia http://www.panodespressorysuje.art

I got extraordinary possibility to brew exceptional GABA black bio tea from eherbata.pl . In new, Gift gaiwan (gongfu cha brew method) it was sweet from dried fruits, dry from rocky oolongs from Wuyi Mountains and some river mint freshments. Great tea&awsome gaiwan!

Święto herbaty / Svátek Čaje

Trzeba było czekać z wiadomych powodów dwa lata na kolejną edycję Święta Herbaty , które jak zawsze odbyło się na cieszyńskim Wzgórzu Zamkowym. Byli „starzy znajomi ” choć wielu zabrakło , były wykłady , ceramika ale nade wszystko herbaty. Czarne , zielone , oloongi , pu erhy , dzikie , prażone , Camelie Taliensis . Były poczęstunki i opowieści. Poniżej nieco chaotyczna fotorelacja:

PS Dzięki Senseju Wojtku (www.thetea.pl) za Podwawelską , wyszła doskonale i za Liu Bao Hei Cha Hong Kong storage z lat 90tych. Każde parzenie odkrywało inną tajemnicę.

PS Dzięki Chifu Michale (www.teabar.sk) za zaparzenie Mending Ganlu Lanhua xiang (Słodkiej Rosy z Mending) – herbaciane arcydzieło z Syczuanu.

PS nie obyło się bez mniejszych/większych wpadek, nowi organizatorzy się uczą i mam wrażenie (może przez upał) , że trochę formuła festiwalu się wyczerpała . Niby są bilety (po 100pln za dwa dni) ale jak się nie kupi to i tak się wejdzie i na stoiska i na wykłady więc co ma z tego ekstra (oprócz czareczki) :

uczestnik festiwalu???? Mniejsza liczba wystawców to większy problem by czegoś spróbować , dopytać i kupić. O tym , że na jedną z degustacji bardzo rzadkiej herbaty są zapisy nikt nie poinformował i zamiast 10 przyszło ze 40 osób i był klops. I takie tam narzekania emeryta… Mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie lepiej.

Dodatek

Szkoda wielka , że kawa podbiła serca i podniebienia Polaków a dobra, jakościowa herbata jest niszą. Na pewnie więcej niż 200 a może i 300 kawiarni w Warszawie , na kilkadziesiąt , w których można się napić kaw segmentu specialty jest może 5 herbaciarni. Ech….

Tekst&foto http://www.panodespressorysuje.art

Leniwa herbatka/ A Lazy Tea

Niedziela to dobry dzień na parzenie herbaty.

Pierwszy do „imbryczka”* zawędrował tajwański puszong Mao Zhong z http://www.puerh.pl.

Zachwycający miały listki kolor zarówno suche w rozmaitych odcieniach intensywnych zieleni.

Jak i po zaparzeniu wpadające w morskie szmaragdowości.

Napar gładki, złociusieńki rozbrzmiewał feerią wiosennych kwiatów.

Były w nim piwonie, jaśmin i bez.

Udało się z pięknych, regularnych listków wydobyć 9 aromatycznych naparów. Petarda nie herbata!

Drugą radością był wybitny oloong Cui Feng z http://www.eherbata.pl .

Zachwycające wiosenną zielenią ciasno zwinięte listki zachwycały oko.**

Po zaparzeniu ukazały się drobne gałązki.***

Napar bardziej wytrawny od puszonga. Trawiastość, kiwi , konwalie. Coś na smak doskonałego Rieslinga. Fantazja.

A kolor herbaty? Poezja! Oceńcie sami Drodzy Czytelnicy.

* właściwie to takiego dynksu z tłoczkiem, który upraszcza parzenie herbaty metodą gon fu cha.

** a nawet obydwa

*** niczego innego nie oczekiwałem

To była znakomita napitkowo niedziela ukoronowana odkryciem dzięki Dwójkowej audycji „Dawno niedawno” oszałamiającej sopranistki Giulii Semanzato w nagraniu z Kameralistami z Bazylei.

PS herbaty zakupione za własne . Wpis nie sponsorowany.

Warszawski Festiwal Piwa

Trzynasta edycja tegoż wraz z wybiciem sobotniej Północy odeszła w mroki historii. Aby nie uległa zapomnieniu słów kilka poniższych skreślam.

Psychodeliczne światła sobotniej nocy na stadionie przy Łazienkowskiej 3 i okolicy

Wśród lejących się gigalitrów złotego napoju można było napotkać ciekawostki i delicje.

Moją największą radością Festiwalu była lana z beczki zielona jaśminowa herbata Sencha na azocie autorstwa Browaru Green Head* i K. z Hałasu. Petarda i cymes!!!

Przez pierwsze dwa dni festiwalu niezbędną kofeinę uzupełniałem na stoisku palarni Hayb. Interesująco było spróbować Kostaryki Finca El Mirador** leżakowanej w beczkach po Bourbonie. Czuć było zarówno szlachetność trunku jak i jakość ziarna.

Smakowity eksperyment***.

W niedzielę na stoisko Browaru Waszczukowe mrugnął do mnie ekspresik. Było się okazało , że na rynku naszem objawiła się nowa**** palarnia – Kofimatik.

Na start przyjąłem świetnie zbalansowane , gęste espressko (Brazylia,Gwatemala,Indie).

Dzieje się magia.

Był też owocowy , słodziutki Salvador w przelewie. Dobroć.

Extra idea , że na paczuszki trafiają perełki białostockiej architektury.

Były też inne niepiwa , które zachowam we wdzięcznym smaku. Dzięki hewro z browarów Markowy i Golem za możliwość popróbowania.

Ale czym bym się nie napoił to i tak największą wartością imprezki byli LUDZIE. Czy to znajome ekipy z browarów czy raz na pół roku***** widziane twarze gości czy też zupełnie nowe Osobistości. Beer Idiots Crew I salute You!

* Greenheadzi zabeczkowali jeszcze zjawiskowy napitek z hibiskusa, ananasa, goździków i różowego pieprzu. Fantazja!!!

** koprodukcja palarni HAYB i browaru Maltgarden

*** kawy leżakowane w beczkach po alkoholu przeważnie lepiej pachną niż smakują. Tu sukces.

**** póki co ziarenka wypalane w piecach użyczonych ale kto wie co przyszłość przyniesie.

***** niektóre nieco częściej

I ja tam byłem kawę i herbatę piłem a zwłaszcza delikatnie nagazowaną Warszawską Kranówkę na stoisku Browaru Trzech Kumpli. Natalio, Piotrku, Maćku, Kamilu , Łukaszu , Kubo, Filipie i Marku – You are simple THE BEST!!!

tekst&foto/text&photo http://www.panodespressorysuje.art

English version soon

Same Fusy

Dla odtrucia po kaweczkach wypitych i przeczytanych* czas na wreszcie coś szlachetnego – filiżankę herbaty. W tym celu wybrałem się do legendarnej warszawskiej herbaciarni** Same Fusy.

XVI-to wieczne piwnice skrywają

wiele cymesów a wśród nich fantastyczną czarną*** herbatę Keemun**** Mao Feng o przepięknych, lekko oleistych listkach.

Herbaciany susz zaparzył się na miedziany kolor w smoczej porcelanie w postaci czajniczka.

Ze szklaneczki***** płynęły nuty słodowe, miodowe, kandyzowanych owoców i delikatna dymność. Całość uzupełniona****** wspaniałą konfiturą z płatków róży. Co za zestaw!!!

* o ile można przeczytać kawę

** po 24 latach nieprzerwanego działania można śmiało lokal nazwać legendarnym

*** a według terminologii chińskiej czerwonej

**** z prowincji Anhui, jednej z dziesięciu wielkich chińskich herbat

***** albo szklanej czarki , choć miała być filiżanka

****** w Rosji niepodanie słodyczy do herbaty jest wielkim nietaktem. I bardzo słusznie.

Zdjęcia/photos: http://www.panodespressorysuje.art

Sorry my English or résumé:

To detoxify after numerous coffees, the time has come for something noble – a cup of perfect and aromatic tea. In ordered Keemun* Mao Feng at the legendary Same Fusy Teahouse** in Warsaw. Delightful „oily” leaves, after brewing, gave an infusion of a beautiful copper color. The tea tasted delicious with honey, malt, candied fruit wrapped in a delicate smokiness. Awsome! especially with a rosa petals jam.

* one of ten famous Chinese teas

** in 16th century cellers

Simit House

Dwa miesiące temu w miejscu włoskiej kafeterii Caffé Dell’Amoré* otworzyła się za sprawą Pana Bilala turecka cukiernia Simit House.

Od wejścia wita nas uśmiechnięty** właściciel częstując nowym wypiekiem. Nozdrza otula zapach słodkości***, do uszu dobiega radosna turecka muzyka. Lokal ma tak przyjemną atmosferę , że od pierwszej wizyty ma się poczucie, że przychodzi się tu od lat.

Po niełatwym wyborze z suto zaopatrzonej w słodkości na stoliczku pojawiła się apetyczna baklawa, równie smakowity sutlak****, kawa i herbata caffè alla turca.

fot. http://www.panodespressorysuje.art

Kawa prima sort , herbata cudnie aromatyczna , choć mogłaby być ciut mocniejsza. Lokal absolutnie w deseczkie. Nie mogę doczekać się kolejnej wizyty.

Appendix z kolejnej wizyty

* przyjemne espressko tu niegdyś piłem

** zespół też wielce sympatyczny

*** i niebezpiecznie kuszące wytrawności

**** rodzaj ryżowego deseru

PS simit to rodzaj tureckiego bajgla, którego początki sięgają pierwszej połowy XVI w.

Sorry my English or résumé.

Two months ago, the Turkish Simit confectionery Simit House opened in Warsaw’s Downtown . From a huge selection of sweets, I chose sumit and baklava. For this I ordered turkish coffee (brıki) and tea . Delicious sweets, excellent coffee, aromatic tea. For this nice service, smiling owner – Bay Bilal , nice Turkish music and a warm atmosphere. I didn’t want to go out!

Warsaw Coffee Market

Miała w Hali Gwardii pod koniec września kolejna edycja kawowej imprezki pod angielsko brzmiącą nazwą widoczną w tytule.

Mimo zniechęcającego językowo (przyznacie , że to jakiś stylistyczny bełkot ) anonsu ze strony organizatorów wdepnąłem na godzinkę czy dwie.

Spotkałem wiele znajomych person oraz kilka nowych postaci z kawowego półświatka. Wypiłem sporo przelewowej kawy, nieco herbaty i ani jednego espresso . Naplotkowałem się do cna i przytargałem do domu trochę ziarenek. To tak w skrócie. Reszta w poniższej fotorelacji.

Sorry my English or résumé.

In the last week of September, I shuffled around at the Warsaw Coffee Market. I tried many coffees, a few teas and not a single espresso. I gossiped with friends, met a few people and brought home a lot of seeds. Briefly. The rest on the photo report above.

Xing Bean

Świeżutko* na warszawskim Służewcu otworzyła podwoje tajwańska!!! kawiarnio-mikropalarnia Xing Bean. Usłyszałem o niej od dwójki baristów z Cophi ale dopiero teraz dotarłem ze względu na niełatwość** parkowania w okolicy.

Kafejon jest nieduży , jasny, minimalistyczny. Mocno przyjemny i dający wytchnienie.

W ofercie na barze trzy kawki – Etiopia , Indie i Tajwan oraz dwie herbaty*** Oloong i czarna z Nantou****.

Nie mogło być innego wyboru i do kubeczków trafiła w postaci espresso i przelewu kawa z Guoxing, odmiana Typika w obróbce Honey.

Espresso o strukturze kawy przelewu gładkie i przyjemne ale jego pojawienie się w Xing Bean było niegotowością polskiego rynku na kawiarnię tylko z przelewami*****. Drip jak w opisie – pasta z tamarydowca , brązowy cukier muscovado i karmel. „Good…..Good….” jak powiedział pewien Imperator.

Xiang Bean to wspaniali ludzie za barem i najkrótszą droga od wytwórcy do klienta. Zwłaszcza że ojcem Pani Właścicielki jest właściciel plantacji, z której serwowane kawy****** i herbaty pochodzą.

* jakieś osiem miesięcy temu

** początek wakacji mocno ułatwił ten proces

*** o herbatach z Xiang Bean w osobnym wpisie

**** ogrody Nantou zdają się rajem – w jednym miejscu plantacja (Jacob’s) kawy, herbaty i mango.

***** próbowała tego przed kilku laty nieistniejąca już niestety płocka kawiarnia Czerwony Atrament

****** oczywiście oprócz Indii i Etiopii

Sorry my English or résumé:

Today I got a great pleasure to visit in Warsaw fantastic Taiwanese café ‚n’ micro roasters called Xing Bean. They opened 8 months ago and serve coffee and tea from the family gardens in Nantou. I could try as an espresso and drip Typica beans from Guoxing Honey fermentation. Taste of tamarinde, brown sugar (muscovado) nad caramel. „Good….Good….” as one famous Imperator has said. Bright, minimalistic , calming interior & super Owners. It is good to organize trip to visit Them and try Taiwaneese coffees.

PS And teas of course.

PS 2 In Xing Bean you will also find coffee from India and Ethiopia.

Wrony na śniegu

Byłem sobie w sobotę wyszedłem na krótką przechadzkę. Nim się jednak rozpędziłem natknąłem się na wracającego od strony śmietnika Sąsiada, który miał dziwnie załatwione* oczy . Kiedy się mu odkłaniałem przy trzepaku zauważyłem dwójkę wybitnie markotnych dzieciaków. Po chwili spaceru dobiegł mnie szloch dwóch pań wyprowadzających na spacer swoje psiaki. Następnie wyminąłem grupkę ludzi, której przewodził starszy mężczyzna, w nieskrywanym rozżaleniu perorujący, że kiedyś tak nie było, że skandal, hańba i że to temat dla gazet i telewizji i …. dalej już nie slyszałem. Kolejne akty smutku i rozpaczy dobiegały z otwartych okien i balkonów. Nad Wisłą nie było lepiej. Żale i rozpacz wylewały się z kolejnych mijanych spacerowiczów a nawet pojedynczych, zazwyczaj milczących wędkarzy. Nie wytrzymałem nerwowo na okoliczność tajemniczej epidemii slpinu, która owinęła się wokół warsiaskich rodaków niczym wąż boa w gałązkach faszyny i kłusem ruszyłem z powrotem do domu. Przed blokiem ponownie napatoczył się Sąsiad, który tym razem wracał ze sklepu z półlitrem. Zapytałem więc – Sąsiedzie! Umarł ktoś, że taki powszechny lament wydziera się z każdego Obywatela i każdej Obywatelki???? – Sąsiedzie – odparł Sąsiad – nie ma teraz takiego ani takiej co by wspólnie wszystkich w żalu pogrążyć. Dziś ostatni dzień ZIMY! – Pogrążyliśmy się w niewesołych deliberacjach o tym, że już nie będzie wieloodcieniowych szarug, szadzi, mrozu , śniegu, śryżu, kry a krakanie wron nie będzie już takie posępne . Pożegnaliśmy się ze smętkiem** po czym Sąsiad poszedł zrobić 500 gram*** a ja zaparzyć pół szklanki herbaty.

http://www.mikolajmalesza.pl

Na tę okoliczność zrobiłem kipisz w szadce z czajem gdzie natknąłem się na blaszane puzderko, które dostałem na cieszyńskim Święcie Herbaty w 2019 roku od http://www.globalteahut.org .

Odkręciłem wieczko i oczom mym ukazały się pięknościowe aromatyczne listki oloonga.

Wziąłem się do parzenia metodą gongfu ale za pomocą manualnego zaparzacza. Napar wyszedł w kolorze złota. Smakował miodem, figami, gliną, mokrym krzemienien. Z czarki rozchodził się wspaniale słodki kwiatowy aromat przełamany delikatną nutą tytoniu. Nawet taniny były gładziutkie. Absolutnie pyszna herbata.

Jedynym**** minusem jest niewiedza jaki to był oloong i że była to tylko jedna porcja , która wystarczyła na drobne***** 9 parzeń, którymi godnie uczciłem koniec zimy.

*a Sąsiad jest człowiekiem o wybitnie radosnym usposobieniu

** ale nie tym co go tropił Melchior Wańkowicz

*** gramów- mąki, chleba, pieprzu ale alkoholu to tylko i zawsze gram.

**** jedynym oprócz końca zimy

***** ale przepyszne