Niedziela to doskonały dzień na kawę z tygielka. Zwłaszcza że niedawno przybyła do mnie wprost ze starodawnego Egiptu paczuszka kofeiny z kardamonem. Nie patyczkując się więc zbytnio* zagotowałem na trzy magiczny pył** z odrobiną cukru.
Al Yemeni Coffee A.D. 1940 była tak pyszna jak oczekiwałem. Intensywna, gęsta, aromatyczna. Pycha.
Po wypiciu wysłałem*** zdjęcie pustej filiżanki do najsłynniejszej w okolicy wróżki.
Takie słowa usłyszałem przechodząc koło sanktuarium w Krasnobrodzie. Postanowiłem nim się apokaliptyczne proroctwo wypełni wypić jeszcze jedno lub dwa espresska.
Na pierwszy ogień poszedł szocik z ziarenek z podświdnickiego U Kawiarza wypity w Lodziarni Pistacja Kurantowskich. Dobry , solidny Włoch . Zwłaszcza pod fantastyczne lody.
Mając jeszcze minutkę* zajrzałem do restauracjo-kawiarni Dominikańska.
Zawartość filiżanki objawiła się dość zaskakującą. Albowiem espresso nie miało cremy tylko wianuszek dookoła ścianek. A po drugie miało może 15 ml. Takie ristretto a nawet jego skrócona wersja. Bardzo bardzo intensywne i nawet intrygujące.
To jedno z podstawowych pytań po wypiciu Rwandy. Czy nie było to przypadkiem Burundi?
Zajrzawszy dziś do Coffeeholix- nowego śródmiejskiego kafejonu* wypiłem w otoczeniu różowej** bezy espressko zadałem sobie pytanie – czy ja piłem Honduras czy Gwatemalę? Na pewno były to ziarenka palarni Coffee Lab.
Było bardzo przyzwoite i crema i body i smak.
Kawiarnia reklamuje się hasłem widniejącym na lewej ścianie poniższego zdjęcia.
Grał akurat New Order więc coś jest na rzeczy.
Wnętrze proste, jasne, minimalistyczne. Dobrze się siedziało zwłaszcza kiedy słonko przygrzało i rozświetliło wszystko co mogło.
* w 43 dniu jego działalności
** z błękitnymi refleksami
PS dzięki @lukmasterbrewing ‚u za info o tej nowalijce
Co roku 17go kwietnia obchodzony jest we Włoszech Dzień Espresso. Czym jest mała czarna raczej nie muszę się rozpisywać . Włoski Narodowy Instytut Espresso (Instituto Espresso Italiano) sugeruje, że prawilne powinno dać się opisać poniższym diagramem.
Ponieważ litery mogą być niepokojące* zamiast kolejnych wersów trochę w dalszej części okolicznościowego wpisu garść obrazków rozmaitych espress.
* niepokoiły np. słynnego artystę Don Weizena de Yoyo
** te drobne kryształki na cremie ze zdjęcia nr 2 to NIE JEST CUKIER! Drogi Roasterze Jacku.
Sorry my English or résumé
On April 17, Espresso Day is celebrated. I don’t have to explain what it is. They can be described with the diagram above, which I found on the website of the Italian Espresso Institute (Instituto Espresso Italiano). Below are a handful of pictures illustrating this wonderful beverage.
Dramatyczne wieści napłynęły z ulic Hożej i Lwowskiej. Odszedł headbarista kawiarni Cophi Sultions. Zrozpaczeni kawosze podążali w środę do głównej kwatery by własnoosobowo pożegnać Łukasza „Lukmasterbrewinga” Gałęckiego podczas Jego ostatniej zmiany. Kondukt ciągnął się z jednej strony od Marszałkowskiej z drugiej od Emilii Plater. Łzom smutku i rozpaczy nie było końca. Łkanie pogrążnych w żalu sierot po Łukaszu niosło się daleko poza Śródmieście Południowe.
2017-2022
Zachowamy Cię w nieprzemijającej pamięci Lukmasterbrewingu. Dzięki za wszystkie szoty, przelewy , wiedzę , gorące dyskusje i uśmiech. Zaszczytem było poznać. Gdziekolwiek poprowadzą Cię drogi niech kawowi Bogowie będą z Tobą!!!
PS czasem na wyrost mówi się , że to koniec jakieś epoki. Odejście Łukasza z Cophi bezapelacyjnie jest końcem ale i początkiem jakiejś epoki w warszawskim kawowym świecie. Howgh!
Trochę jest tak, że jeżdżąc do tych samych miast spada mi czujność i odwiedzam w kółko te same kawiarnie. W ten sposób przegapiłem powstanie nowego lokalu Palarni Kafejeto o wdzięcznej nazwie Duży Pokój. Na wejściu mieni się bielą olbrzymi bar i witrynka z kuszącymi słodkościami.
Przestrzeń niemała , pełna wygodnych różnobarwnych siedzisk zwieńczona jest sceną , na której co jakiś czas koncertuje się.
Jako że kwintesencją wizyty w kawiarni jest przeważnie kawa na stół wjechał Flat White i chyba Rwanda w szybkim przelewie.
Obie pozycje wypite zostały ze smakiem. Miejsce do którego zajrzę pewnikiem raz jeszcze.
PS smutkiem tylko na wspomnieniach o wizycie kładzie się wiadomość o końcu działalności kawiarni 7 Metod zasłużonej dla białostockiej sceny „nowofalowej”. Dwa albo trzy razy piłem tam bardzo dobre espresska na ziarnach od Auduna.
Trzynasta edycja tegoż wraz z wybiciem sobotniej Północy odeszła w mroki historii. Aby nie uległa zapomnieniu słów kilka poniższych skreślam.
Psychodeliczne światła sobotniej nocy na stadionie przy Łazienkowskiej 3 i okolicy
Wśród lejących się gigalitrów złotego napoju można było napotkać ciekawostki i delicje.
Moją największą radością Festiwalu była lana z beczki zielona jaśminowa herbata Sencha na azocie autorstwa Browaru Green Head* i K. z Hałasu. Petarda i cymes!!!
Przez pierwsze dwa dni festiwalu niezbędną kofeinę uzupełniałem na stoisku palarni Hayb. Interesująco było spróbować Kostaryki Finca El Mirador** leżakowanej w beczkach po Bourbonie. Czuć było zarówno szlachetność trunku jak i jakość ziarna.
Smakowity eksperyment***.
W niedzielę na stoisko Browaru Waszczukowe mrugnął do mnie ekspresik. Było się okazało , że na rynku naszem objawiła się nowa**** palarnia – Kofimatik.
Na start przyjąłem świetnie zbalansowane , gęste espressko (Brazylia,Gwatemala,Indie).
Dzieje się magia.
Był też owocowy , słodziutki Salvador w przelewie. Dobroć.
Extra idea , że na paczuszki trafiają perełki białostockiej architektury.
Były też inne niepiwa , które zachowam we wdzięcznym smaku. Dzięki hewro z browarów Markowy i Golem za możliwość popróbowania.
Ale czym bym się nie napoił to i tak największą wartością imprezki byli LUDZIE. Czy to znajome ekipy z browarów czy raz na pół roku***** widziane twarze gości czy też zupełnie nowe Osobistości. Beer Idiots Crew I salute You!
* Greenheadzi zabeczkowali jeszcze zjawiskowy napitek z hibiskusa, ananasa, goździków i różowego pieprzu. Fantazja!!!
** koprodukcja palarni HAYB i browaru Maltgarden
*** kawy leżakowane w beczkach po alkoholu przeważnie lepiej pachną niż smakują. Tu sukces.
**** póki co ziarenka wypalane w piecach użyczonych ale kto wie co przyszłość przyniesie.
***** niektóre nieco częściej
I ja tam byłem kawę i herbatę piłem a zwłaszcza delikatnie nagazowaną Warszawską Kranówkę na stoisku Browaru Trzech Kumpli. Natalio, Piotrku, Maćku, Kamilu , Łukaszu , Kubo, Filipie i Marku – You are simple THE BEST!!!
You can experience various emotions at the Baltic Sea: 1. Breathtaking view. 2. Sea shells 3. Sea food. 4. Wolf tracks in the sand 5. A lonely albatross. 6. And for dessert, an espresso with a little sugar.
Go to the Baltic Sea Dear Readers!!! Especially out of season.
W jednej z drogerii* nabyłem byłem buteleczkę ze 100 ml parzonej na zimno kawy** firmy Franks, posiadającej jakoby*** moc espresso.
W składzie 6% arabiki i 94% wody. Smak kawowo-wanilinowo-mydlany. Ale za to za 3,99. I tak lepsza to opcja**** niż espresso w dowolnej sieciowej kawiarni.
* no dobra , w Kauflandzie
** znaczy się cold brew
*** kawa na mnie niemal nie działa więc nie jestem w stanie potwierdzić czy ma taką moc