Tak. Chwilę nie pisałem bo inwencja zgasła. A właściwie to pierwiastki natchnienia hurtowo trafiły* w mojego rysunkowego Pana Hyda. Niektóre efekty tych uderzeń inspiracji znajdziecie na http://www.panodespressorysuje.art. Nawarstwiło się kawowych zaległości. Bo i Bieszczady i tureckie kawy od Sławnego Lukmasterbrewing’a i kawki od Michała z ZaparzMnie i kawy pod szyldem Browaru Trzech Kumplo i trwający w ten łikend Warszawski Festiwal Kawy. Cóż Festiwal to morze kawy. Przez 1,5 godziny** spróbwałem aż pięciu min. znakomitej Nikaragui od Auduna , czekoladowo-pralinowej anaerobicznej Kolumbii z litewskiego Taste Map i kawy z tygielka od Cezvemana, wybitnego pasjonata tematu. Kawa była parzona na modłę arabską z kardamonem, anyżem i szafranem.
I jak zawsze sporo przyjemnych pogaduszek.
Mini fotorelacja poniżej :
No i to tyle.
* o cząstkach natchnienia możecie poczytać u Mistrza Pratchetta.
** po 90 minutach od rozpoczęcia Festiwalu było już tyle osób , że wziąłem dudy w miech i uciekłem do domu.
Czekała sobie w lodówce zapuszkowana kawa po wietnamsku. Czekała , czekała aż blaszany walec został odszpuntowany. Likłid z charakterystycznymi , spodziewanymi nutami smakowymi plus słodycz mleka. Napój całkiem, całkiem ale nie tak smaczny jak kawa z phina* przyrządzana w nieistniejącej już niestety Monsoon Café . Minusem spora ilość w składzie utrwalaczy, konserwantów i innych umilaczy .
* tradycyjny wietnamski zaparzacz
Różność druga:
W Cophi na Hożej wymusiłem espressko na ziarenkach** z Mistrzostw Polski Aeropress 2022. Kwasowość wycisnęła łzy z oczu. Poratowałem się odrobiną cukru. Kawa wyłagodniała. Miałem wrażenie kończąc zawartość filiżanki , że obcuję ze śliwkami w occie. Intrygujące doświadczenie.
** Kolumbii w jakiejś mocno fermentacyjnej obróbce
Różność trzecia :
Kaw z oslańskie/oslońskiej/osloańskiej*** palarni Tima Wendelboe miałem okazję spróbować ze trzy razy ale nigdy ziarenka nie trafiły pod moją strzechę. Paczuszka mytej Kenii Gachatha wpadła w me ręce dzięki serdeczności&uprzejmości Asi&Ewy z Café Filtry&Kawiarnia No i co. Pomidorowo-lubczykowy zapach nie pozostawiał złudzeń , że to ewidentnie produkt z krainy Karen Blixen. W smaku coś jakby morelki, czereśnie, hibiskus. Fajniutka.
*** z Oslo
Różność 4:
Probkę ziaren pod espresso ofiarował mi pojawiający się czasem na szpaltach bloga @lukmasterbrewing. Kawa pochodzi ze znakomitej palarni Supremo Kaffee**** z Unterhaching . Jak widać na powyższym zdjęciu poddana została tygielkizacji z odrobiną cukru.
1.Canned milk Vietnamese coffee. Taste almost like prepared in phin dripper. Only too much of chemical ingredietns inside.
2. At Cophi Café espresso with anaerobic** Colombia from Polish Aerpopress Championship. Harsh&sour. With a little bit of sugar tasted plums in vinegar. Lots of interesting to try.
* or aerobic or any other fermantation process
3.First in my live** I got possibility to brew coffee from Tim Wendelboe. Washed Kenya Gachatha was full of hibiscus, wild cherries, peaches and tomato-loverage aroma. Delish!
** thanks to Asia&Ewa – owners of Filtry Café&No i co Café
4. Espresso sample of Supremo Kaffee (gift from @lukmasterbrewing) . Made in ibrik/cezve plus sugar. Dense, dark, intensive, chocolate. Perfect for wintertime evenings.
W połowie lipca , w pierwszej połowie lipca a dokładnie 13.07. zagłębiłem się w w wywiad z kawową wszechmistrzynią Agnieszką Rojewską. W odpowiedzi na pytanie o to, które warszawskie kawiarnie poleca pojawił się Błysk. Zapaliła mi się lampka nieznajomości łamane na niewiedzy. Internety nie pomogły więc zapukałem do miejscowej Kawopedii*. Okazało się, że rzeczony kafejon dopiero ma się w okolicach Placu Wilsona otworzyć. Podjechałem nawet zlokalizować.
Kawiarnia Błysk odpaliła 08.08.
Lokalik niewielki , kameralny , przytulny, lokalny**** z Lamą**.
W ofercie do wyboru trzy espresska oraz przelewiki z palarni Heresy Reformed Coffee oraz Good Coffee. Namówić się dałem przemiłej Pani Właścicielce*** (poznałem też Pana Właściciela oraz ich Psisko) na Brazylię w jakiejś niestandardowej, heretyckiej fermentacji.
Gładka , owocowa , orzeźwiająca z tym charakterystycznym dla kaw fermentowanych twistem. Spróbowałem też bardzo dobrego cold brew. Była też wciągająca kawowa pogawędka.
W krótkim czasie (vide poprzedni wpis) pojawił się baaardzo mocny punkt na kawowej mapie Wawuni.
* niejaki @lukmasterbrewing / European Coffee Trip *****
** niektórzy mówią La Marzocco
*** ex sławny łódzki kafejon Owoce i Warzywa
**** kiedyś można tu było zakosztować rurek z kremem
***** próbowałem się najpierw dobić do Marjory the Trash Head, po naszemu Tajemnicza Wiedźma Ple Ple , ale była nieosiągalna.
Jako rozgrzewkę przed łikendowym Warszawskim Festiwalem Kawy parzyłem sobie na różne modły Honduras Caballero od Braci Ziółkowskich.
To takie ziarenka , które musiały odczekać dobry miesiąc od daty palenia by pokazać co w sobie skrywają. Zaparzone w dripie* w większej dozie – 22 gramy na 310ml zaatakowały czekoladą , wiśniami, pomarańczą na jakimś surowym postumencie. I do tego wielce maślane ciasteczka domowego wypieku. PS na festiwal (12.-13.III. Pałac Kultury i Nauki) się cieszę bo będzie sporo znajomych bladych** twarzy. A jednocześnie mam niejasne i mroczne przeczucie , że będzie nadpodaż kawek w obróbkach mniej lub bardziej beztlenowych.
PS II na stronach radiowej Dwójki można najprawdopodobniej odsłuchać niedzielną audycję „Droga przez mąkę” redaktora Łukasza Modelskiego o WFK i nowomodnych kawkach.
While waiting for Warsaw Coffee Festival (March 12-13), I was brewing Honduras Caballero from the Bracia Ziólkowscy Coffee Roastery in various ways. The drip brought raw notes of orange, cherry & chocolate. Tasty set with addition of home made very butter cookies.
COOKIES!!!!
Image via Sesame Workshop
The Aeropress infusion was citrus brut .
PS It will be nice to meet coffee friends at the Festival, but there is a fear that there will be too much coffee in anaerobic fermentation.
T-06 to oznaczenie dość skomplikowanego procesu obróbki ziaren z kolumbijskiej farmy Villa La Esperanza w stanie Cauca należącej do Diego Samuela Bermudeza.
Całe kawowe owoce najpierw poddane są beztlenowej fermentacji przez 28 h w temperaturze 19 °C. Następnie są wyłuskiwanie by trafić po raz wtóry na beztlenową kurację, tą razą przez 40h w 21°C. Później płucze się je dwukrotnie metodą szoku termicznego raz w 40°C a drugi w 12°C. Potem suszy przez 28 h w 40°C w wilgotności 25% aż osiągną 11-12% tejże. Uff… koniec. Zostaje przetransportować je do palarni np. Beansmith•S , wypalić , przetransportować do kawiarni np. No i Co , zemleć i zaparzyć np. w dripie V60. Łatwizna.
Moja 87,5 punktowa kawa odmiany Castillo przebyła jeszcze kilka dodatkowych kilometrów z kafejonu do domu w papierowawym* kubeczku by zostać wypitą** z filiżanki chyba w chabry.
Palarnia podaje na paczuszce , że w kawie mamy szansą wyczuć maślany popcorn, truskawki w śmietanie i nektarynki. Hmmm… bardziej przytrafił mi się intensywny kondensat tropikalnych owoców i trochę nugatu. Czym by przelewik nie trącił to był wielce smakowity. Dzięki Ewo&Asiu za możliwość zmierzenia się z T-06.
* przypominającym papier albo tekturkę
** oprócz tej porcji, która postanowiła wyskoczyć mi z wyżej wymienionego kubeczka na koszulę podczas wysiadania z samochodu. Tak że bierzcie Drodzy Czytelnicy pokryweczki by nic nie uronić***.
*** no chyba że łzę
Sorry my English or résumé.
The T-06 is not the name of the forgotten Soviet tank series T-34, T-54, T-72…. This is the name of a rather complicated* coffee fermentation process from the Diego Samuel Bermudez „La Espreranza” in Cauca Region farm.
Castillo beans went to the V60 dripper at a Warsaw „No i Co” Café. Coffee tasted like condensed tropical fruit and nougat. Great stuff!
Przyjaciel poczęstował można powiedzieć, że rarytasem. Kawa przyjechała* ze Stanu Utah wprost z Salt Lake City!
Naturalna Etiopia Haro Welabu w obróbce anaerobicznej** z Palarni La Barba zaparzona została w Moccamasterze. Napar miał dość mało słodyczy za to pojawiły się wytrawne, cierpkie nuty rabarbaru, limonki, białych porzeczek z mlecznoczekoladowym czymś. Pite było z dużym smakiem.
* raczej zdałoby się rzec , że przyleciała***
** albo beztlenowej. Jednej z dwóch.
*** choć nawet Minionki wiedzą, że kawa sama ani nie jeździ ani nie lata
Sorry my English or résumé.
Coffee with a beard
Today I got great opportunity to try coffee straight from Salt Lake City , Utah, US . Natural , anaerobic Ethiopia Haro Welabu from roastery La Barba Coffee was brewed in Moccamaster. Coffee tasted refreshing with delicate harsh notes of rhubarb, lime, white currants with a touch of milk chocolate. Unexpected suprise and lot of pleasure to try.
Trochę w tytule wpisu , którym jest cytat z utworu „Listopad” Świetlików, znajdziecie Drodzy Czytelnicy prawdy i nieprawdy. Do zmierzchu było jeszcze kilka godzin , które i tak minęły szybko jak minuty, no i nie uciekałem od światła. Z tym końcem świata to już lepiej bo według kryteriów mieszkańców lewobrzeżnej Warszawy Kamionek z Kawiarnią No i Co są odległe niemal jak dowolny biegun* . Podobnie jak palarnia kawy Coffea Circulor z norweskiej wyspy Tromøya. Nie wspominając o miejscu pochodzenia ziarenek – krainie zwanej Panama.
Kiedy przyczłapuję do jakiegoś kafejonu cieszę się najbardziej napotkawszy na paczuszkę z nieznanej mi dotąd palarni. W tym wypadku radość podwójna** bo i z Coffea Circulor nic dotąd nie piłem a i „norweska” Geisha jakiejś nieprawdopodobnej jakości się trafiła – 95pkt!
Wyekstrahowana przez V60 trafiła najpierw na kawiarniany parapet a iż nastąpiła przerwa w dżdżu to na zewnętrzny stolik***.
Napar smakowo mocarny. Z jednej strony samo ziarno miało w sobie wiele dobroci, która podkręcona została 120h beztlenową fermentacją. Była w niej i winność (Temperanillo?) , cierpkość agrestu, niedojrzałych truskawek a wszystko to dopełnione słodyczą ananasów, brzoskwiń i borówkek . Czysta radocha dla podniebienia.
* choćby ten , który odkrył/znalazł Kubuś Puchatek
** radość potrójna bo za sterami zastałem Asię z Szefowych jedną. Kłaniam się w pas Wam Obu.
*** o żeby był tak klimat na kawiarenkowe ogródki przez cały rok
Sorry my English or résumé.
I am most happy when I come to the cafe and try coffee from an unknown roastery. It was also the case recently. In Warsaw’s No i Co Café, I stood face to face with 95 points Panama Geisha roasted by Coffea Circulor Tromøya , Norway.
On the one hand, the grain itself had a lot of goodness, which was boosted by 120 hours of anaerobic fermentation. There was plenty of wine (Temperanillo?) taste , also the tartness of gooseberries, unripe strawberries, all complemented by the sweetness of pineapples, peaches and blueberries. Pure joy for the palate. Splendid!
Miała w Hali Gwardii pod koniec września kolejna edycja kawowej imprezki pod angielsko brzmiącą nazwą widoczną w tytule.
Mimo zniechęcającego językowo (przyznacie , że to jakiś stylistyczny bełkot ) anonsu ze strony organizatorów wdepnąłem na godzinkę czy dwie.
Spotkałem wiele znajomych person oraz kilka nowych postaci z kawowego półświatka. Wypiłem sporo przelewowej kawy, nieco herbaty i ani jednego espresso . Naplotkowałem się do cna i przytargałem do domu trochę ziarenek. To tak w skrócie. Reszta w poniższej fotorelacji.
Sorry my English or résumé.
In the last week of September, I shuffled around at the Warsaw Coffee Market. I tried many coffees, a few teas and not a single espresso. I gossiped with friends, met a few people and brought home a lot of seeds. Briefly. The rest on the photo report above.
O synergii kawy i rumu już pisałem ale temat smakowity więc po raz trzeci do niego wracam. Tym bardziej , że wszedłem w posiadanie ziarenek beztlenowej Kolumbii El Limon naturalj, na której startowali zawodnicy podczas Mistrzostw Polski Aeropress A.D.2021. Kawę dwukrotnie zabulgotałem w tygielku* w proporcji 1 gram/8ml. Pod nią wybrałem w Tawernie Raju Piwosza** na warszawskim Gocławiu panamski rum Ron Abuelo powstały z kupażu kilku rumów siedmioletnich.
Tygielkizacja zabrała nuty umami, które pojawiały się w Aeropresie. Podbita została wytrawna cytrusowość i intensywność bardzo gorzkiej czekulady. Znikła słodycz ale tu właśnie pojawił się znakomity alkohol o smaku baklawy zanurzonej w miodzie z finiszem pełnym świeżości soku z trzciny cukrowej, tropikalnych owoców i mandarynek. Z jednej strony zawartości obydwu szklaneczek mocno ze sobą kontrastowały a z drugiej zakomicie ze sobą współgrały. Taka radość.
PS w tytule fragment utworu „The Sickbed of Cuchulainn” grupy The Pogues z LP „Rum Sodomy& the Lash” 1985.
* zawartość dżezwy doniosłem galopem do celu by nie wystygła zanadto.
** któremu to Rajowi dziękuję za pomoc w postaci szklaneczki rumu , użyczczeniu flaszki tegoż oraz szkła typu glencrain wraz ze scenografią do fotografii. Jesteście w deseczkie i debeściaki!
Sorry my English or résumé:
Another meeting of rum and coffee took place in bodega’s Raj Piwosza. This time, natural Colombia El Limon* anaerobic fermentation and 7-year-old Panamanian Ron Abuelo stood on one table, in two glencrain glasses. The coffee brewed in Ibrik / cezve was dry, citrusy with lots of dark, dark chocolate. This flavor is perfectly balanced with the sweetness of baklava, honey, the intensity of tropical fruits, mandarines and fresh sugar cane juice. Pure joy.
Thanks a lot Raj Piwosza for help in creating the post. YOU ROCK!!!
* from Polish Aeropress Championship 2021 by Cophi.Solutions .
Momenty były? No masz! Najlepiej jak Marta i Krzysiek kalibrowali sędziów* kwasem octowym** i to o 8mej rano! ***
A potem zrobiło się jeszcze ciekawiej gdy zaraz po kontroli specjalnego psa sprawdzającego zaczęły się Igrzyska!
Zawodnicy zajęli miejsca , do młynów i aeropressów trafiła kawa – anaerobiczna naturalna Kolumbia El Limon wypalona w piecu Stronghold przez Mateusza Karczewskiego z Audun Coffee .
Uczestnikom zmagań żywiołowo kibicowali tłumnie przybyli sympatycy kawy, skoczne melodie wygrywał DJ Krzaku a imprezę brawurowo wspomagała menadżerka sceny Gosia Herman (@gosia_hy)
Było wiele radości, stresu, euforii, straconych nadziei, śmiechu, spotkań z dawno i niedawno widzianymi znajomymi. Były wykłady, palarnie kawy chwaliły się swoimi ziarenkami, można było sobie również kawusię wypalić na miejscu.
A nade wszystko na sędziowskim stole pojawiały się coraz to kolejne napary uczestników mistrzostw.
A surowe jury siorbało , niuchało i burzliwe dyskutowało przegryzając sucharkami :
by do finału dostały się najpyszniejsze ekstrakty. Kiedy emocje eskalowały a atmosfera stawała coraz gorętsza za pomocą magicznego wiatraczka**** można się było ochładzać.
Zmagania zmierzały z kolejnymi rundami i zaparzonymi setkami kaw ku Grande Finale.
Stresogenny***** czasomierz poganiał aż nadejszła wiekopomna chwila i do oceny trafiły trzy finałowe kawy :
Gdy już decyzja zapadła odbyło się ogłoszenie zwycięzcy i udekorowanie Aeropressami we właściwych deseniach.
Złoty Wawrzyn przypadł hołmbariście Wojciechowi Lipko z Krakowa, srebrem obdarowana została Karina Gmurkowska z Coffee Desku a na miejscu trzecim uplasował się Maksym Volkovytskyi z Hard Beans. Po trzykroć gromkie HURRRA ! dla Zwycięzców…
Co by tu jeszcze …. bo jak powiedział klasyk „Trzeba uporządkować doznania” :
Mistrzostwa zorganizowane na 5- w skali 1-5 . Minusik , żeby Organizatory****** nie popadli nadmiernie w zasłużoną dumę.
Bardzo mało z kaw , które spróbowałem nie nadawało się do przełknięcia co wskazuje na wysokie kwalifikacje startujących bo ziarno było wymagające. Cztery napary smakowały niebagatelnie pysznie.
Tak wygląda Uri The Boss:
Tak rozpiska kto i kiedy sędziuje oraz łyżka kapingowa:
Tak wyglądało stanowisko dla zawodnika/zawodniczki:
To jest hummus, którym się sędzie posilały:
Było GITES!!!!!!!!!!!!!!!!!
* w składzie Marta Niwińska z Coffee Support, Magdalena Chylińska SCA Polska, Krzysiek Blinkiewicz Autumn Coffee Roasters i SCA Polska, Mateusz Karczewski Audun Coffee/Stronghold, Alan Jarrar @50%Arabica /Jokes Aside Coffees, Konrad Konstantynowicz Palarnia Czarna Fala /Podcast o Kawie, Wojciech Szymański Zapach Kawy, Kuba Skorupski Cophi.Solutions oraz w niemijającym zawstydzeniu, że się znalazł w tak Znamienitym Gronie autor tego bloga.
PS II we wpisie znalazły się cytaty min. z „Kulisów srebrnego ekranu” i filmów „Sami swoi” oraz „Żółty szalik”. I oczywiście z „Autostopem po Galaktyce” Douglasa Adamsa.
PS III W tej samej lokalizacji (niezwykłe gościnne progi oraz płotek Jewish Community) odbywał się Gwiaździsty Zlot Flamingów:
On August 7, the Polish Aeropress Championships organized by Cophi.Solutions took place in Warsaw. It was a great honor and pleasure to be one of the nine judges. The players squeezed the anaerobic natural Colombia El Limon roasted by Mateusz Karczewski in the Stroghold . The finalists were: home barista Wojciech Lipko – first place, Karina Gmurkowska from Coffee Desk – second and Maksym Volkovytskyi from Hard Beans – third. Outside of the competition, there were exciting lectures, at the bar you could try coffee from small roasters or finally roast your own coffee. There were also hummus, pelicans, little windmills, a DJ, lots of excitement and hectoliters of coffee. The championships were organized excellently, the best ones won, a few people caught the bug of Aeropress. It was a great Saturday with lots of fun and a great crowd of people. It was a great Saturday with lots of fun and a crowd of great people. A loud BRAVO for Organizers, Participants and Viewers! See You next years!