Leniwa herbatka/ A Lazy Tea

Niedziela to dobry dzień na parzenie herbaty.

Pierwszy do „imbryczka”* zawędrował tajwański puszong Mao Zhong z http://www.puerh.pl.

Zachwycający miały listki kolor zarówno suche w rozmaitych odcieniach intensywnych zieleni.

Jak i po zaparzeniu wpadające w morskie szmaragdowości.

Napar gładki, złociusieńki rozbrzmiewał feerią wiosennych kwiatów.

Były w nim piwonie, jaśmin i bez.

Udało się z pięknych, regularnych listków wydobyć 9 aromatycznych naparów. Petarda nie herbata!

Drugą radością był wybitny oloong Cui Feng z http://www.eherbata.pl .

Zachwycające wiosenną zielenią ciasno zwinięte listki zachwycały oko.**

Po zaparzeniu ukazały się drobne gałązki.***

Napar bardziej wytrawny od puszonga. Trawiastość, kiwi , konwalie. Coś na smak doskonałego Rieslinga. Fantazja.

A kolor herbaty? Poezja! Oceńcie sami Drodzy Czytelnicy.

* właściwie to takiego dynksu z tłoczkiem, który upraszcza parzenie herbaty metodą gon fu cha.

** a nawet obydwa

*** niczego innego nie oczekiwałem

To była znakomita napitkowo niedziela ukoronowana odkryciem dzięki Dwójkowej audycji „Dawno niedawno” oszałamiającej sopranistki Giulii Semanzato w nagraniu z Kameralistami z Bazylei.

PS herbaty zakupione za własne . Wpis nie sponsorowany.

Ibrık

Niedziela to doskonały dzień na kawę z tygielka. Zwłaszcza że niedawno przybyła do mnie wprost ze starodawnego Egiptu paczuszka kofeiny z kardamonem. Nie patyczkując się więc zbytnio* zagotowałem na trzy magiczny pył** z odrobiną cukru.

Al Yemeni Coffee A.D. 1940 była tak pyszna jak oczekiwałem. Intensywna, gęsta, aromatyczna. Pycha.

Po wypiciu wysłałem*** zdjęcie pustej filiżanki do najsłynniejszej w okolicy wróżki.

http://www.panodespressorysuje.art

I oto co z niego wyczytała:

„Czeka Cię podróż do miasta nad wodą” . Oby się nie myliła bo chętnie bym gdzieś podreptał.

* tylko odrobinę

** tak drobniusieńko ziarenka były zmielone

*** usługi „onlajn” dotknęły również branżę wieszczo-wróżebną

Tekst, rysunek , zdjęcia : http://www.panodespressorysuje.art

Zapuszkowane ziarenka

Odwiedziło się było sławny FAT White Coffee Bar. Był szybki przelew z Coffee&Sons – czekoladka z cytruskami.

Kawa ze szprychówką

A potem Signor Piotrek zaproponował nowinkę. Puszkowaną kawę nitro.

Za napitkiem kryje się palarnia Czarna Fala. W składzie prócz azotu i kawy kryje się sok jabłkowy , karob i chinina. Może nie pieni się jak stoucik ale smak petarda. Kawowość , słodycz owoców , goryczka kory. Znakomita równowaga smaków i potężne uderzenie kofeiny. Czysta dobroć!

Tekst&foto/Text&photo: http://www.panodespressorysuje.art

Nitro

Kawa „aromatyzowana” azotem. Pojawia się w ofertach lokali wraz z kwitnieniem niezapominajek. Znika późną jesienią.

Trochę jak dobrze nalany Guinness.

Sezon na nitro cold brew rozpocząłem Nikaraguą* w kawiarni Kawałek. Gdzie zakończę jeszcze pojęcia nie mam.

* nugat z cointreau

Tekst&fotki/text&photo: http://www.panodespressorysuje.art

Sorry my English or résumé:

Coffee „flavored” with nitrogen. They will appear in the offers of premises along with the blooming of forget-me-nots. It disappears in late fall. It is a bit like well-poured Guinness. I started the nitro cold brew season with Nicaragua* in Kawałek Café. I have no idea where I will finish.

* taste of nougat and cointreau liquer

Oto wielki Smok barwy ognia,mający siedem głów i dziesięć rogów– a na głowach jego siedem diademów. A ogon jego zmiata trzecią część gwiazd nieba

Takie słowa usłyszałem przechodząc koło sanktuarium w Krasnobrodzie. Postanowiłem nim się apokaliptyczne proroctwo wypełni wypić jeszcze jedno lub dwa espresska.

Na pierwszy ogień poszedł szocik z ziarenek z podświdnickiego U Kawiarza wypity w Lodziarni Pistacja Kurantowskich. Dobry , solidny Włoch . Zwłaszcza pod fantastyczne lody.

Mając jeszcze minutkę* zajrzałem do restauracjo-kawiarni Dominikańska.

Zawartość filiżanki objawiła się dość zaskakującą. Albowiem espresso nie miało cremy tylko wianuszek dookoła ścianek. A po drugie miało może 15 ml. Takie ristretto a nawet jego skrócona wersja. Bardzo bardzo intensywne i nawet intrygujące.

* do ostatecznego ataku Smoka

Tekst&foto : http://www.panodespressorysuje.art

Świątecznie

Noc z soboty na niedzielę była intensywna. Tańce do upadłego, kwiaty , ogień Belenosa , mantyczący Druidzi. Ale raz w roku tylko takie czary, na powitanie letniej połowy roku. Więc w Święto Beltaine* radość do upadłego. Dzisiaj dopiero przyszedł czas na zregenerowanie nadwątlonych sił.

Kawa i domowej roboty pączuś** doskonale restaurują organizm. Panaceum to chyba lepsze niż nalewki druidów. Slainte!

Druid Amnesix za asterix.fandom.com

* a do zestawu szczęścia był to jednocześnie nów Czarnego Księżyca

** albo dwa

PS najlepszym dowodem na to, że dawna magia działa są mnogości pszczół, które obsiadły wszystko co kwitnie.

Tekst&foto: http://www.panodespressorysuje.art