Podobno dziś najpodlejszy* poniedziałek roku. Na tę szczególną okoliczność w tygielku zagościła dziś** myta Etiopia Chelbesa Dhilgee z palarni Story Coffee Roasters z nieco większą niż zwykle, acz nie zabójczą, ilością cukru.
Z alembiku wyłoniła się mleczną czekolada otulona rabarbarem, agrestem i białą porzeczką. Good…Good… jak mawiał pewien Imperator.
3. Miejsce typu balkon , stojący po za garażem samochód
Czas przygotowania : jedna mroźna noc
Sposób przygotowania:
W ulubionej kawiarni zamawiamy* przelew** z kenijskiej*** kawy np. Kenię Kamwangi w Story Coffee Warsaw. Wypijamy ze smakiem pamiętając , żeby zapomnieć wypić powiedzmy 15ml.**** Następnie zostawiamy kawę w kubku na noc na działanie ujemnej temperatury a rankiem możemy cieszyć się na jakże pysznym lodowym sorbetem z nutami earlgreya i hibiskusa.
Przed podaniem możemy potrzymać odrobinę w cieple by lód skruszał dzięki czemu nie będzie groziło nam np. nadłamanie zęba
* oczywiście możemy kawę przygotować sami ale co to za przyjemność
** V60, Kalita co kto lubi albo poleci Pani Baristka/Pan Barista
*** z braku Kenii możemy zamówić np. mytą Etiopię Chelbesa Dhilgee
**** im więcej zostawimy tym mamy większy sorbet ale i czas mrożenia piwinien być odpowiednio dłuższy
jak był śpiewał Kazimierz S. Zupełnie nie zainspirowany piosenką a znaleziskiem, w ibriku zaparzyłem ostatnią saszetkę kawy z legendarnej* stambulskiej palarni Kurukahveci Mehmet Efendi.
Mimo zbliżania się do końca terminu przydatności smakowała słodko, gładko , ultraprzyjemnie. I dodatkowo pięknie apetyczną dawała piankę .
Turecka, nieodchodząca mimo mód rozlicznych , klasyka.
* rok założenia MDCCCLXXI ! Choć pewnie ludzi nad Wisłą znających tę markę by się tyle nie zeszło by odmówić kadisz.
A więc do serbskiego emaliowanego tygielka z Bośni trafiło 18****gramów kawy , która powinna być zmielona nieco drobniej oraz jakieś 4 gramy białego , buraczanego cukru a kompilacja ta została zalana plus minus 120 ml gorącej wody. Dżezwa trafiła na ogień do trzech podniesień*****.
Jakiegoś szaleństwa nie było (kawa ciut zwietrzałą jest) acz objawiły się delikatne nuty pomarańczy czy innych mandarynek spod posmaku kurzu i starości i okazał się napar całkiem ,zwłaszcza jak podstygł, pijalny.
* i nie mam na myśli kła słonia
** oraz szklaneczką z militrażową cechą
*** chciałeś masz
**** plus minus 1 gram
***** ale nie takich jak podczas mszy rzymskokatolickiej
Ps. w tytule cytat A.D. MDCLXX z Andrzeja Morsztyna
W ramach wykańczania resztek do młynka trafiła mieszanka Etiopii,Brazylii i indyjskiej robusty z piaseczyńskiej palarni Kawepale. A skoro uległa rozdrobnieniu via żarna to podjąłem ją procesowi tygielkizacji.
Mimo iż od daty palenia minęło ponad pół roku (dało się to wyczuć w aromacie ziaren) kawka wyszła super. I orzechy i czekolada i delikatna kwasowość. Bardzo zbalansowany smak. Dodatkowo zapewniła podczas parzenia wielce apetyczne wrażenia wizualne*.
* Teofil Piecyk użyłby określenia „apteczne złudzenie oka” choć być może w innym znaczeniu
PS. w tytule fragment libretta ( Aria S. ) autorstwa Christiana Friedricha Henriciego alias Picander do bachowskiej „Kantaty o kawie”.
88-śmio punktowa Kolumbia* Villa Clabelina z warszawskiej palarni Story Coffee Roasters** pachnie jak zamorski stragan z tropikalnym owocami : soczyste mango, dojrzałe papaje, ananasy i nie wiedzieć czemu landrynki. Zmełłem*** więc zawartośc tego straganika i zapakowałem do tygielka .
Po trzykrotnym podniesieniu rozkwitła cytrynkowatością grejpfrutów i grejpfrutowatością cytryn. W tle delikatna słodycz cukru i równoważąca wszystko odrobinka goryczy.
Piciu kawy towarzyszyły ostatnie strony książki**** , której fragment okładki wyglądał spośród innych pozycji za 9,90 w carefourowskim koszu przecen. Oczom moim ukazało się nazwisko Pana Autora i fragmenty słów składające się w ciąg „ga…ych…ów.”
Po wyciągnięciu na powierzchnię okazało się, że to arcywzruszający i zachwycający****** pean Pana Literata Krzysztofa Vargi o Mistrzu Niziurskim Edmundzie. Powrócili nagle i Cymeon Maksymalny i Wieńczysław Nieszczególny i Adela Wigor i dziesiątki wspaniałych postaci z Niekłaju, Odrzywołów oraz Gnypowic. Dla tych co czytali choćby tylko „Sposób na Alcybiadesa” pozycja obowiązkowa.
* obróbka naturalna, odmiana Dattura
** wypalili w roku minionym najbardziej mi smakujące ziarenka pod przelew.
*** myślałem na początku , żeby zmielić ale jednak przełamałem lenistwo i zmełłem.
***** ba! Książki o tytule brzmiącym w pełnej krasie „Księga dla starych urwisów. Wszystko czego jeszcze nie wiecie o Edmundzie Niziurskim.” Za przepiękny i radosny układ graficzny***** i wydanie głośne szapoby dla Wydawnictwa Czerwone i Czarne.
***** przypominający książki ilustrowane przez Mistrza Butenkę.
****** acz nie pozbawiony tam gdzie trzeba szczypty obiektywnego krytycyzmu.
Ps. w tytule fragment słynnego wiersza Wątlusza Pierwszego.
Ps 2. nijak się do świeżości i jakości ziarenek cytat nie odnosi!!!