Cisza na morzu

Cisza na morzu zwana flautą zwykle nie wróży nic dobrego*. A to pojawi się Kraken, a to zerwie hipersztorm, a to zaatakuje dwugłowy rekin, pojawi się wir albo rozlegnie śpiew syren. Nic dobrego jednym słowem.

Ale! W powązkowskiej** kawiarni pod tytułem Cisza na Morzu

spotkało mnie coś przyjemnego. Coś pod postacią espressa z Etiopii od Auduna.

Super kawka, miłe miejsce, po prostu fajno*** .

*wiedza nabyta z filmów****i literatury marynistyczno-pirackiej.

** ale nie, że na cmentarzu…

*** jedyny minus jest taki, że najbliższe otoczenie jest całkowicie nieparkowalne

**** Hochwander: Dwadzieścia osiem filmów o tym zrobiłem, robię dwudziesty dziewiąty. Prezes Ochódzki : No, to już z samych filmów wiesz jak było

Kat jednak w masce – w dyskursie z Andrzejem Bursą

Koncerny w jakiś tajemny* sposób zauważyły zapotrzebowanie na kawy jednorodne o smaku bardziej złożonym niż tradycyjny, marketowy żużel.

Dziś do mych rąk trafił prezent** w postaci ćwiartki*** ziaren Papui Nowej Gwinei wypalone dla sieci Biedronka.

Na opakowaniu widnieje sugestia parzenia we French Pressie, ekspressie lub kafetierce. Dlatego wybrałem Aeropress****. 30 sekund preinfuzji wodą 85-90 gradusów, 60 sekund parzenia, 3 majtnięcia****** dynksem do mieszania i przecisk.

Wyszło nieco popiołu, troszkę drewna ale całkiem sporo cytrusowatości i mlecznej czekolady. W tej cenie***** zupełnie spoko.

*nie mniej tajemny niż pojawienie się Stormtroopersów na zdjęciu

**absolutnie nieoczekiwany

*** znaczy 250 gramów

**** przymusiłem podstępem jedną z warszawskich kawiarni do zrobienia espressa. Dobry początek, jeśli nie pić gorącego, a potem cytrusowy smak naparu gwałtownie wyhamowuje jak biegacze na setkę kiedy sędzia odgwiżdże falstart.

***** jedyne 9 złych

****** niczym w autorskiej metodzie parzenia w Aeropressie Tima Wendelboe

Ps. w poprzednim wpisie Andrzej Bursa skarżył się na ubiór kata. Papcio Chmiel na jednak inne zdanie co uwidocznił na kubku z ilustracją z Księgi XIII.

  Do kawiarni ogródka gdzie zbiera się kwiat czarno-karatowego rycerstwa wszedł nóż długi na 1 m 85 cm ale nikt na niego nie zwrócił uwagi Kelner podszedł do niego zupełnie jak do człowieka- proszę kawę – wybąknął nóż- małą na biszkopcik już mu nie starczyło

To z „Nocy długich noży” Andrzeja Bursy. Właściwie to myślałem o jakimś wierszu o kacie bo przed saskokępskim Hałasem pojawiły się dwa pieńki* i nawet u Poety kat** występuje ale przyznacie Drodzy Czytelnicy, że też cytat podchodzący.

A co w szkle na pniu?

Dripowany Honduras z barcelońskiej palarni Three Marks Coffee.

logo palarni

Smakowity wyszedł przelew – trochę wiśni, trochę mirabelek, trochę mandarynek.

*nic tylko Pieńkowej Damy wypatrywać

** Kat
podobno wcale nie ma fraka
ani maski
(może w Paryżu u nas nie)
tylko ubrany
jest zwyczajnie

Palarnia nr 29/2020

Ps. biszkopcika w Hałasie na stanie nie było a może bym nawet zamówił

Nowalijka* z Mordoru

Jest taka dość zdehumanizowana część Mokotowa zwana pieszczotliwie przez pracowników Mordorem.

Na jego obrzeżach otworzyła się kawiarnia P’latte Coffee Shops.

Korzystając z kanikuły postanowiłem wykorzystać iluzoryczne szanse na zaparkowanie. Co jakimś cudem** się udało.

Zamówiłem espresso Brazylię Yellow Bourbon*** i szybki przelew Kolumbię jakąś tam Fincę z Bunna. Szocik ni zły, ni dobry.

Ale zawartość kubka bardzo przyjemna. I czekolada, i pomarańcze, jabłuszko i co tam jeszcze. Mocno fajne. Tylko lokalizacja straszna.

Palarnia 28/2020

*chyba już XIIIta

** dzięki niech będą Świętemu Szymonowi od Słupa patronowi szukających miejsca do zaparkowania

*** jak ją określiła Pani Baristka – „Taka bardziej dla smakoszy”.

Futboleiros futboleiros Nie płaczcie bo wygrali Brasileiros.

Taka refleksja mnie uderzyła, że tytułując wpisy „nowalijka” sugeruję, że to o nowym lokalu a skrajnie przybytek funkcjonował od lat pięciu*.

Postanowiłem się więc poprawić i wpisowi o dwóch kawowych miejscach, w których dotąd nie byłem niech przyświecają dwa ostatnie wersy piosenki M.Maleńczuka „Mundialeiro”.

Cytat dobrany akuratnie, albowiem po dwakroć wypiłem Brazylię.**

W przesympatycznym sadożoliborskim Kawowcu

espresso na ziarnach od Rostainsów :

A pod przelewy na półce kawy ze Story Coffee Warsaw.

Tymczasem w starobielańskiej Roślinie, której progów strzegą różni niepokojący przedstawiciele Fauny

z

espresso na wypale z Coffee Labu.

Ciekawostka taka, że zaraza doprowadziła wegański lokal do serwowania kaw w eko kubeczkach na wynos (mimo zasiadania) a woda serwowana jest w zwykłym*** plastiku. Nie czepiam się, ciekawostka taka.

A jak smakowały obydwie kawki możecie zapytać Drodzy Czytelnicy? Klasycznie. Spoko. Bez wzlotów i upadków.

* kto czyta wpisy ten wie

** tak jak by można było wypić kraj, zwłaszcza tak wielki jak Brazylia.

*** być może to plastik eko

Oslo na Kamionku

Tim Wendelboe to duża ryba w kawowym świecie. Jego oslańska* kawiarnia to miejsce pielgrzymek kawoszy z różnych zakątków świata. Na szczęście by spróbować jego kaw nie trzeba jechać do Danii. W kamionkowskim kafejonie No i co serwują i espresso

i przekrój przelewów.

Cóż by rzec – super zarówno espresso z Kolumbii** jak i V60 na Kenii. Gładkie, czyste , aromatyczne. Jedyny minus, że w naczynkach za szybko pokazuje się dno.

* znaczy się z Oslo

** choć jeśli ktoś nie preferuje wysokiej kwasowatości to ma problem

Ps Nie , w No i co nie serwują kawy w kubkach Radiowej Dwójki. To mój prywatny co by zminimalizować ilość kubeczków na wynos, choćby nie wiem jak ekorecyklingowe były.

Nowalijka 12 na ty*

Spotkany kawowy nomad Sławek (@imkebe)** zagadnął czy byłem w świeżootwartej kawiarni p.t. Waszyngton***. Nie mając świadomości, że takowa istnieje być nie mogłem więc rychło pospieszyłem. Założona jest ponoć przez koprodukcję Colours of Coffee , Kawiarni u Krawca z ziarnami od Hard Beansów i HAYBa.

Świetna crema na peruwiańskim***** espressie, złota łyżeczka i róż filiżanki dały dużo wizualnej przyjemności. Smak trójwarstwowy: początek słony, środek białe porzeczki, rabarbar, kiwi. Na finiszu niestety agresywnie nieprzyjemna goryczka psująca całość****.

* stary jestem i preferuję formę Per Pan a nie per ty ze strony nieznanych baristki/barmana. Przypomina mi się scena przesłuchania z „Przepraszam czy tu biją” – „Rozbieraj się! -Co tak bez buzi?”

** popatrzcie Drodzy Czytelnicy na jego profil jeśli używacie Instagrama.

*** fajnie i funkcjonalnie zaadaptowany pawilon pewnie z lat ’70 tych przy Kinowej. Dużo przeszklony i tak jak lastryko nie lubię tu pasuje jako świadectwo epoki.

**** jak łyżka dziegciu garnek barszczu.

***** nie dopytałem, z której palarni.

PS dałem espressu w Waszyngtonie drugą szansę. Tym razem zamówiłem Etiopię. Super crema, dobre body ale szybka cytrusowość zabita przez zwały drewna********. Rozczarowujące. Za to szybki przelew Burundi/Rwandy****** na lodzie******* smakowity.

****** nigdy nie jestem w stanie spamiętać. Podobnie jak Gwatemala zlewa mi się z Hondurasem. Mieszkańców wyżej wymienionych krajów upraszam o wyrozumiałość.

******* choć bez lodu na stolik trafił

******** Mastro Gepetto mógłby wystrugać niejednego Pinokia

Nowalijka 1aście

Dobra miejska nazwa i wieloznaczna – Asfalt, przy ulicy Tamka – kawałeczek w dół od Złotej Kaczki. Alkohol, winyle i kawa. Pracują na palarni HAYB.

Spróbowałem dwukrotnie espressa . Raz podwójnego, raz klasycznego*.

Gwatemala podwójna dała radę, była przyjemna** niestety w wersji solo mimo uroczej czareczki ujawniła trochę popiołu na finiszu. W słodycz i owocowość wdarł się jakiś hmmm…. brud.

Kafejon fajnisty i nieoblężony hipsterką jak poniższy*** STOR.

* znaczy pojedynczego

** acz nic nokautującego

*** położony w dół ulicy

Nowalijka מספר 10

Najprawdopodobniej w początkach lipca otworzyła się pierwsza* w Polsce sieciowa** izraelska*** kawiarnia pod szyldem Cofix.

20200811_123046

I jeszcze fotka z interioru:

20200812_085747

Kawy cenią ze względu na wielkość. Espresso czy pojedyncze, czy podwójne za 6 złych.

20200811_115012

Espresso cóż takie bardziej włoskie ale jak na sieciówkę to smaczniej niż w Coście, Starbucksie , Green Coffee Nero czy McDonaldowe.

No i przyjemnie się siedzi pod świętokrzyskimi arkadami z widokiem na przedwojenny drapacz chmur – Prudential.

20200812_091111

* na dzień dzisiejszy są dwie
** pod 300 lokali w Izraelu, Rosjii i na Białorusi
*** kiedyś próbowała wejść na nasz rynek izraelska sieć bodajże Aroma**** ale jakoś znikła

**** tak , to była Aroma. Zerknijcie na mój wpis z 17.XII.2012*****

*****  tak , taki wiekowy ten blog

Nowalijka 9 /Časná Zelenina 9

Tym razem do nowego warszawskiego  kafejonu dotarłem szybciej niż po pięciu latach.*  Raptem czwartego dnia od otwarcia! **.  Na Czystem*** otworzyła się filia czeskiej kawiarni Typika powiązanej z bardzo dobrą palarnią Rusty Nails****.

20200807_111946

Lokal***** przestronny , jasny – dominują biel,****** jasne drewno i beton . Minimalistyczna i uspokajająca przestrzeń.

Na zewnętrzny stoliczek

20200807_121901

trafiła czarka podwójnego espressa – najprawdopodobniej******* Brazylii.

20200807_121828

Czekolada, gryczany miód, tropikalia i suszony lubczyk na finiszu. Body gładkie, przyjemne i miła oku crema za 8 polskich złych.

Ps jak byście chcieli się wybrać do Typiki samochodem to życzę dużo szczęścia w poszukiwaniu miejsca parkingowego. Albo nawet bardzo dużo.

* vide poprzedni wpis
** zdarzyły się kawiarnie, które napoiły flannera jeszcze przed oficjalnym otwarciem
*** choć deweloper nazwał tę część Miasta – 19.Dzielnica********
**** kawiarnia w Pradze, palarnia w Brnie
***** zarządzany przez Kubę Ś.
****** nawet ekspress w kolorystyce
******* taki wniosek wypłynął z indagacji pani baristki
******** nie na darmo w Bułgarii uknuto powiedzenie, że Polacy to Ruscy, którzy myślą, że są Francuzami…