Złe kawy cz.1

Wymyśliłem sobie cykl o kawach ,  ktòre mnie nie porwały a liczba ich filiżanek często w miliony idzie. Pisać nie ma o czym więc po krótce :

Espresso machiato w makdonaldowej sieci McCafe na autostradzie A2

Oraz najgorsza kawa zeszłego roku czyli szot w Srarbucksie w CH Reduta. Czyste zło na świątecznej mieszance . 

Dwie twarze Kenii

Trafiły się dwie warsiaskie Kenie czyli KofiBrand vs Czarna Fala. Kamionek wygrał w cuglach .  Gęste lśniące body ,piękna krema z cętkami .  Aromat marcepanu .  W smaku wiśnie ,czerwone porzeczki,  rabarbar , wanilia, trzcinowy cukier. Dobrze  zbalansowana kwaśność i słodycz.

W Filtrach espresso mętne jak woda z kałuży. Nieco wodniste body . Płaski jednowymiarowy kwaskowaty smak. Przykro się piło zważywszy na miejsce.

Nowi w mieście 

Nie wiem czy nowi ale zobaczyłem na Instagramie albo oni mnie. I wstąpiłem do Sady Cafe na Żoliborzu.  Espresso cóż przypalone ziarenka z Coffee Zone.za 6 złych za pojedyncze. Może kiedyś będzie fajniej. Ale lokal sympatyczny z rozmaitymi przyciągającymi wzrok drobiazgami. 

Filiżanki sympatyczne przy okazji .

Winter has came

Skusił mnie Uri z Cophi Solution na Konę .  Cóż jedna to z najbardziej rozpoznawalnych na świecie kaw. Ta akurat była lotniskowo-turystyczna .   I niestety przepalona choć na opakowaniu semi . Czuć było że ziarna miały potencjał i pod popiołem kryło się sporo treści .  A ile koloru opakowanie w szarość miasta wniosło.

Na pocieszenie choć to pierwej spróbowałem mieszanka espresso „Prototype ” z palarni Coffehoppers vel Atkinson z Lancaster UK. Mimo pewnej zleżałości od palenia czerwonoowocowa ,  konfitura z wiśni i malin . Duża radość . Kawa , której smak będzie się wspominało.

תודה רבה לך ¡

Noworoczne postanowienia czy coś…

Zdarzyło się po 3ech czy 4ech latach trafić do Poznania .  Zapamiętałem to miasto jako skute kajdanami MK Cafe  (przynajmniej Stary Rynek i okolice ) oraz 3-ciofalowym miejscem Piece of Cake  . Od tego czasu napączkowało kawowych radości.

Trafiłem więc trochę dzięki Instagramu trochę dzięki @jablekikawa do miejsc czterech .

Po pierwsze Brisman uchodzący przynajmniej w moich uszach za poznańskie numerów uno . A w młynku Brazylia z Kofi Brand (300 km żeby kawę z Kamionka wypić to jak nóż  w plecy) i Gwatemala z Apro Trade’u. Przyzwoite i tyle. Użas.

Trochę radości dało obstarłorsowanie(głównie Darth Vader) lokalu.

Potem przedreptałem do Sweet Surrender gdzie uwierzyłem w tabliczkę zamknięte/closed .

Cóż mi zostało jeśli nie przemieszczenie się na Narutowicza  do dwóch lokali .

Pierwszy to Stragan , i przyznam jeśli miałbym kogoś w Poznaniu przyciągnąć na kawiczko to tam , gdzie w młynku Brazylia z Kofi Brandu .  O tempora o mores !  Kto pił ten wie . Czekam na wypał  z Craft Coffee School .

Następnie w Minister Cafe mieszanka Royal 4 albo 5 arabik z Ameryki Południowej .  Fajny acz nic nie wnoszący do życia szot z Coffee Proficiency . Wart swoich 5 złych.

Azaliż czas dopadł GPS  rozsądził czy jechać do Czarnego Mleka czy do Piece of Cake’a .Wygrało o 4 minuty CM!. A tam ,oprócz przemiłej i serdecznej atmosfery co każdemu przy szarej okołozerowej roztopowej aurze szczególnie polecam, Brazylia z Kofi Brandu .  I z jednej strony serce roście , jak napisał poeta , że warszawska palarnia podbiła rynek z drugiej strony ,jak mawiał pewien Tevie ,smutek dokujący iż nic ciekawszego w segmencie kaw specjalnościowych.

Poniekąd rozumiem ,  że Polaki najbardziej lubią Brazylię w espresso . I żeby było czekoladowo i orzechowo i nie kwaśno . Ale w segmencie kawiarni „speciality ” chciałoby się czegoś bardziej niż poprawność vel przyzwoitość.  Choć może to tylko może narzekania emeryta.

A co do tytułu wpisu .  Ślubuję uroczyście co najmniej trzy wpisy w tym roku . Wszak Boh Trojcu Liubit!