Zima była ciężka , trudna , skomplikowana. Palce zbyt skostniałe by nowymi wpisami zapełniać bezkresy czegokolwiek*
Nadeszła jednak wiosna ale z powrotem do wrażeń espressystycznych czekałem. Pierw na pierwszą wiosenną burzę a potem na znak lub cud. (zwłaszcza iż nie nadciągnęła nie licząc pojedynczego błysku , grzmotu i kilku kropli deszczu w wielkopiątkową noc.
No i znak się pojawił w momencie kiedy nadzieja już ledwo dyszała.
Był wtorek. W Filtrach MykMyk w filiżance. Solidnie zbudowane espresso. Wraz ze zbliżającym się dnem zaczęło się coś wyłaniać.Ewentualną ciekawość co słonko widziało zaspokajam zdjęciem poniższym.

Idąc za ciosem zarzuciło mnie do Emesenu , w którym z Barna Etiopia Suka Quoto. Świetne body , cytrusy , czerwone owoce , gorzka czekolada. A że nic się po wypiciu nie pokazało utwierdziłem się co do znaku\cudu otrzymanego na Niemcewicza. Przydał by się jakiś cytat z wieszcza na okoliczność. PS krema jak widać.

A wczoraj w białostockiej Baristacji espresso na Salvadorze z CoffeeProficiency. Korpus zdał się nieco wodnisty i jakby przegrzane nieco. Owocowe nuty przybite dość wybijającą się goryczką ale bez popiołu w finiszu.Krema drobna , jasna , równomierna. Nie mniej lokal z Sienkiewicza to najlepszy kawowy adres zaryzykuję , że na Podlasiu całym.

Rozpisałem się okrutnie. Kończę więc na dzień dzisiejszy. Howgh.
*kłamstwo wierutne. Brak wpisów spowodowany był awarią kabla.**
** albo dowolnym bezsensownym wytłumaczeniem