Ze Szwecją za horyzontem

To był czwartek. Promenada tak jakby. Po lewo szumiało morze. Po prawo szumiał Sopot. W obwoźnej kawiarni rowerowej Velo Cafe za 4 pln espresso na Vergnano. Jest duża szansa , że to najlepsza kawa w Zopott (sic!)

Image

Image

Na deser dykteryjka:

zapytałem w jednej niebrzydkiej kawiarni z wielkim ekspresem o to na jakiej kawie pracują. Baristka odpowiedziała „Nie wiem , dostajemy kawę w takich srebrnych workach bez nazwy”.

 

I poczułam się jak by mnie ktoś zamknął w trumnie…

W czwartek co to był przed dzisiejszą środą w białostockiej Baristacji Salvador z CofProf. Miłe jest , że bariści osiągnęli powtarzalność espress w odstępie czasu – co by to nie znaczyło.

Image

W piątek być może nic nie było ale przyszła sobota , drugi dzień po czwartku i w Małym Formacie równie powtarzalna kawa co cieszy bo solidna. Bez fajerwerków ale się pije z przyjemnością choć nie wiem co to. (co przyjemność znaczy się wiem)(a może i nie)

Image

A w niedzielę w Głodomorach Cafe Vegnano. Cena 6 pln smak za 2,90 z cukrem za 3,15. W Towarzystwie doborowym za to.

Image

Poniedziałek i wtorek Kenia Kagumoini z CoffeLabu W sumie ze 4 razy ją próbowałem i wczoraj najlepsza . Choć Pan Konrad sprowadził mnie na ziemię stwierdzeniem , że pewnie się przyzwyczaiłem. Za drugim razem wyczułem coś jakby połączenie butaprenu z intensywnie słodką konfiturą z wiśni. Dziwna to kawa była.Image

Image

No i we wtorek jeszcze chroniąc się przed deszczem w dalekim Sochaczewie espresso Filicori w Sweet Caffe. Podobnie jak z niedzielnym Vegnano acz krema milsza. 4.5 plna (choć powinno 3,00). Zdjęcia nie ma z powodu deszczu.

Zamiast niego fotokadr z dokumentu Artura Żmijewskiego „Na ślepo” . !!!!!

Image

Kawą , która poprzedziła seans w MSN Warszawa (dawniej Emilka) , był Kolumbia La Esperanza z Barna w Emesenie. . Mocno owocowa z dominantą liczi. Krema umykająca ale pięknie rudo-brązowa.Korpus treściwy. Na finiszu gorzka czekolada. Fajowa jak wszystko z Barna. A zdarzyło się dziś.

Image

Za to z wiosną wszystko zaczyna się od początku…

Zima była ciężka , trudna , skomplikowana. Palce zbyt skostniałe by nowymi wpisami zapełniać bezkresy czegokolwiek*

Nadeszła jednak wiosna ale z powrotem do wrażeń espressystycznych czekałem. Pierw na pierwszą wiosenną burzę a potem na znak lub cud. (zwłaszcza iż nie nadciągnęła nie licząc pojedynczego błysku , grzmotu i kilku kropli deszczu w wielkopiątkową noc.

No i znak się pojawił w momencie kiedy nadzieja już ledwo dyszała.

Był wtorek. W Filtrach  MykMyk w filiżance. Solidnie zbudowane espresso. Wraz ze zbliżającym się dnem zaczęło się coś wyłaniać.Ewentualną ciekawość co słonko widziało zaspokajam zdjęciem poniższym.

Filtrykw

Idąc za ciosem zarzuciło mnie do Emesenu , w którym z Barna Etiopia Suka Quoto. Świetne body , cytrusy , czerwone owoce , gorzka czekolada. A że nic się po wypiciu nie pokazało utwierdziłem się co do znaku\cudu otrzymanego na Niemcewicza. Przydał by się jakiś cytat z wieszcza na okoliczność. PS krema jak widać.

Emesen

A wczoraj w białostockiej Baristacji  espresso na Salvadorze z CoffeeProficiency. Korpus zdał się nieco wodnisty i jakby przegrzane nieco. Owocowe nuty przybite dość wybijającą się goryczką ale bez popiołu w finiszu.Krema drobna , jasna , równomierna. Nie mniej lokal z Sienkiewicza to najlepszy kawowy adres zaryzykuję , że na Podlasiu całym.

Bar

Rozpisałem się okrutnie. Kończę więc na dzień dzisiejszy. Howgh.

*kłamstwo wierutne. Brak wpisów spowodowany był awarią kabla.**

** albo dowolnym bezsensownym wytłumaczeniem