W Ministerstwie Kawy Etiopia jakoś nazwa zbliżona do Hula Gula (ale przecież to wyspy są) . Jednorodna , miła oku krema zyskująca błyskawiczną dziurę , wodnisty korpus. Pierwszy łyk daje wrażenie wiśni i ciemnych winogron ale zagłuszone wszystko zostaje przypalonym kakao. W Filtrach zaś Kolumbia z Javy. Cóż korpus przyzwoity , krema całkiem i w barwie i gęstości a w bazie sól.
Monthly Archives: Kwiecień 2013
„…wszystko jest w najzupełniejszym nieporządku , i to głównie z powodu tego wróbla.”
„zastawił sieć na me nogi”
W Filtrach dwa szoty z Kofi Brandu . Za pierwszą razą ładna optycznie krema acz z szybką dziurą , korpus umiarkowany , mączysty . Smakowo owocowa góra zabita przez drewno-węglowe historie.Smakowała jak Rioba. Drugie parzenie z długą acz niewidowiskową kremą bez absmaków. Korpus zgęstniał i klarowniejszy się zrobił. Najmocniejszym punktem blendu wygląd opakowania.
Lubię kiedy w Warszawie jest tak biało jak w niebie
W Ministerstwie Kawy singlowa Kolumbia z Koppi. Krema pastelowo-brązowo-ruda. Na pierwszej linii zaatakowały nuty czekoladowo-słone. Potem przypuściły szturm : gotowana marchew , mango i selera bulwa. I było by ok gdyby w afterku nie dało się wyczuć delikatnej metaliczności i popiołu.Korpus treściwy lekko tłustawy. Za 4 złe. Wczoraj zaś przydarzyło się espresso w Cafe Chełmska . Jasna , dość długa krema resztę przykrył popiół. Za 5 złych.Bez fotodokumentacji.
Espresso
Chwilę dawno
Wielkim Piątkiem na postoju w Kazimierzu (tym od kluczy) w Piekarni u Sarzyńskiego (tej od kogutów) zaaplikowałem espresso marki Alfredo (przynajmniej tak stało na filiżance). Jako że na ekspresie filiżanek do espresso nie było zaparzone zostało do filiżanki od cappuccino czy innej dużej. Jak mawiał klasyk „Trudno , co robić”.Słowa poety (ten od Kwadrygi) „O czym tu mówić” – za cały komentarz do kawy i wypieków niech starczą. A 7 złych ubyło ze skarpety.